05.08
-Wstawaj…-usłyszałam nad swoim uchem.
-Nie chce. – Marudziłam wtulając się w poduszkę.
-Wstawaj, bo nie będę taki miły. – Przyciągnął mnie do
siebie.
-Nie dałeś spać mi w nocy, daj mi spać teraz. – Próbowałam
się od niego oderwać, ale nieudolnie. Czułam na swoim tyłku jego powstańca. –
Jesteś niewyżyty.
-Nie moja wina, że jak leżysz koło mnie zupełnie naga to
mam na Ciebie ochotę. – Powiedział obronnie całując moją rękę.
-Nie moja wina, że mnie tak wymęczyłeś w nocy, że
zasnęłam nago. – Mruknęłam.
-Narzekasz? – Ugryzł mnie w ucho, a jego ręką zaczęła smyrgać
moje żebra.
-Nie no skąd, nigdy. – Powiedziałam zaspana przeciągając
się. –Pięć minut.
-Nie wytrzymam. – Ściskał mój sutek pocierając się w mój
tyłek.
-Ian napaleńcu mały. – Śmiałam się, ale mimo wszystko
wyginałam się pod jego dotykiem.
-No przepraszam. – Jęknął zjeżdżając ręką w dół. –
Przepraszam.
-Która godzina? – Zapytałam opierając się o niego.
-Za chwilę siódma.
-Czemu nie śpimy?
-Bo mam ochotę na poranny seks. – Zamruczał całując moją
szyję. – Myślę, że ty także. – Zaśmiał się wsuwając dłoń między moje nogi.
***
-Papapa siostrzyczko! – Mania tuliła mnie jakby miała
mnie zobaczyć za rok. – Przyślij pocztówkę w tej Minnesoty.
-Stara, wrócę za kilka dni. – Śmiałam się odsuwając ją. –
Kupię Ci coś.
-Córeczko. Nie za krótka ta spódniczka? – Zapytała mama
stając za mną i zsuwając mi spódniczkę.
-Mamo, daj spokój. – Śmiałam się całując ją w policzek.
-Gotowa? – Zapytał Ian przychodząc z biletami.
-Tak. – Uśmiechnęłam się. – Trzymajcie kciuki, widzimy
się niedługo. – Krzyknęłam do nich idąc z bagażem przed siebie. Odprawa minęła
wyjątkowo bez problemów i opóźnień.
-Zmęczona? – Zapytał Ian, kiedy siedzieliśmy już w
samolocie.
-A jak myślisz? – Pocałowałam go. – Wymęczyłeś mnie makabrycznie.
-Może trochę. – Zaśmiał się wyciągając swoje podręcznego notebooka.
-Co będziesz robił? – Oparłam głowę na jego ramieniu.
-Muszę posprawdzać kilka rzeczy. – Pocałował mnie w
czoło. – Prześpij się.
-Dobrze. – Ziewnęłam układając się wygodnie na fotelu.
***
-Zostawiamy walizki i od razu jedziemy do rodziców Nikki?
– Zapytałam idąc hotelowym holem za Ianem.
-Tak. Chcę mieć to z głowy, a potem pójdziemy gdzieś na
obiad. To tutaj. – Powiedział otwierając ciężkie, dębowe drzwi.
-Boże, jak tu pięknie. – Powiedziałam rzucając się na
ogromne łóżko.
-Poleżysz później, a raczej wykorzystasz je trochę. – Śmiał
się Ian otwierając okno.
-O nie, nie. Dziś rączki na kołdrę i spać. – Pokiwałam mu
palcem wstając w stronę toalety. – Jednak nie, najpierw się wykąpiemy. – Krzyknęłam
widząc ogromną, czarną wannę.
-Seks w wannie, zawsze spoko. – Usłyszałam z sypialni.
-Zapomnij erotomanie.
-Chodź, idziemy. – Powiedział stając w drzwiach.
-No już, już. Zdenerwowany? – Zapytałam biorąc torebeczkę/
-Nie, bo jesteś obok. – Objął mnie i pocałował w
policzek. Uśmiechnęłam się tylko. Pod budynkiem już czekała na nas taksówka.
Pół godziny później staliśmy już pod ogromny, śnieżnobiałym domem.
-To tutaj? – Zapytałam idąc w kierunku furtki.
-Owszem. – Powiedział w końcu naciskając dzwonek. Długo
czekaliśmy zanim ktoś otworzył nam drzwi, aż w końcu w drzwiach stanęła kobieta
– starsza wersja Nikki.
-Ian? – Zdziwiła się. – Masz czelność tu przychodzić? Po
tym wszystkim? – Obruszyła się.
-Muszę z państwem porozmawiać.
-Proszę nas wpuścić. – Dodałam spokojnie. Spojrzała na
nas podejrzanie, a po chwili otworzyła szerzej drzwi. Wszechobecne bogactwo
doszczętnie mnie dobijało. Czułam się dziwnie chodząc wśród tych luksusów.
-Co on tu robi? – Usłyszałam głęboki, męski głos z
salonu. To z pewnością ojciec Nikki.
-Chcą z nami porozmawiać Karl. – Powiedziała brunetka
siadając na kanapie, a my zaraz po niej.
***
-Więc chcecie mi powiedzieć, że moja córka chciała Cię
zmusić do ślubu? – Mama Nikki w wyraźnym szoku po naszych wyznaniach patrzyła
na Iana.
-Tak. – Odpowiedział cicho trzymając mnie za rękę. –
Szanuję państwa i chciałem żebyście poznali prawdę. Po oświadczynach Nikki
odbiło totalnie. Inna kobieta. Szantażowała mnie tymi pieniędzmi od Pana Karla.
-Boże, nie wierze. – Ojciec Nikki pił drinka z
kwadratowej szklanki. –Wychowałem potwora.
-Pieniądze zwróciliśmy, nie chcemy mieć żadnych
zobowiązań wobec państwa. – Powiedziałam kładąc dowód przelewu na stolik.
–Myślę, że teraz jesteśmy kwita.
-To dzięki Tobie nie doszło do ślubu? – Pani Reed
spojrzała na mnie.
-Między innymi. – Odparłam szczerze patrząc a nią.
-Dziękuję. – Podeszła do mnie wyciągając rękę. – Ian to
dobry chłopak, nie zasługiwał na to.
-Wiem. – Uścisnęłam jej dłoń. – Nie ma za co.
-Zostańcie na obiad, chociaż tak się odwdzięczymy. – Obok
niej stanął Pan Karl.
-Jesteśmy już umówieni, ale dziękujemy za propozycję. –
Ian stanął obok mnie uśmiechając się jeszcze. – Dziękujemy za rozmowę i do
widzenia.
-Trzymaj się. – Karl uścisnął Iana klepiąc go po
ramieniu. Wymieniliśmy się między sobą uśmiechami i wraz z Ianem opuściłam
posiadłość państwa Reed.
-Wszystko dobrze? – Zapytałam idąc obok niego.
-Tak. –Poprawił swoją skórę. –Wspomnienia są w jakimś
stopniu bolesne.
-Poradziłeś sobie i w końcu masz to z głowy. – Pocałowałam
go delikatnie, a on przyciągnął mnie do siebie tuląc mocno.
-Jesteś aniołem. – Uśmiechnął się patrząc na mnie.
-Wiem. – Puściłam mu oczko i poszłam w kierunku taksówki,
która właśnie po nas przyjechała.
***
Ian brał prysznic, a ja leżałam na łóżku i patrząc w
sufit rozmyślałam nad wszystkim, co wydarzyło się w ostatnich dniach. Moje
życie to karuzela. Zdarzeń, uczuć i podróży. Żyję na walizkach i naprawdę mi
się to podoba. Zwiedzam, podróżuje i do tego mam przy sobie faceta, który nie
widzi poza mną świata. Czyż to nie jest piękne? Mam wszystko, czego potrzebuje
i to w jednym miejscu. W końcu jestem szczęśliwa i korzystam z życia. Czerpie
satysfakcję z naprawionych spraw, nowych pomysłów i cudownego uczucia bycia
potrzebnym. Stanęłam przed lustrem patrząc na siebie. Kolejna randka i kolejne
nieznane miejsce. Spojrzałam na swój ubiór i zastanawiałam się czy jest
stosowny do miejsca, w które zabiera mnie Ian.
-Gotowa? – Z łazienki wyszedł brunet ubrany w ciemne
jeansy i zwykłą ciemna koszulkę.
-Tak. Może być? – Zapytałam patrząc na niego. –Koszulka,
spodnie i ponczo jest ok?
-Jak najbardziej. – Uśmiechnął się siadając na krześle i
wiążąc buty.
-Gdzie mnie zabierasz?
-Niespodzianka. – Uśmiechnął się patrząc na mnie. –
Taksówka zaraz będzie.
-Dobrze. – Westchnęłam poprawiając włosy w lustrze. Po
chwili siedzieliśmy już w taksówce jadąc w wyznaczone miejsce. Trzymając się za
ręce bez słowa oglądaliśmy widoki za oknem. Pół godziny potem byliśmy już w
wyznaczonym miejscu. Odludzie, las i my.
-Ian? – Spojrzałam na niego, gdy nasza taksówka
odjechała. –Co to za miejsce? – Zapytałam trzymając kurczowo jego rękę.
-Nie martw się, tu jest bezpiecznie. – Puścił mi oczko i
pocałował w skroń. – Chodź. – Pociągnął mnie za sobą w głąb lasu. Szliśmy
chwile po pięknych i zadbanych ścieżkach aż zauważyłam drabinę stojącą pod
dużym, pięknym drzewem.
-Domek na drzewie? – Zaśmiałam się podnosząc głowę.
-Mówiłem, że jest tu bezpiecznie. Takich domków jest
tutaj zdecydowanie więcej. – Uśmiechnął
się. – Wskakuj na górę.
-To będzie trudne…-zerknęłam na swoje wysokie buty, a
potem na niego. Jego mina była zdecydowanie wymowna i stanowcza, więc po
krótkim westchnięciu zaczęłam wdrapywać się na górę. Mały, przytulny i skromny schron rozkochał
mnie totalnie w sobie. Na środku pomieszczenia stał nakryty stół, zabezpieczone
świeczki paliły się dookoła uwalniając przepiękną kwiatową woń. Wyjrzałam przez
niewielkie okienko i zaczarowane niebo sprawiło, że nagle rozkochałam się w tym
milionie, błyszczących gwiazd.
-Podoba się? – Zapytał Ian otwierając wino i nalewając
napój do lampek.
-Zdecydowanie. – Przytuliłam się do jego pleców. –
Teleskop? – Zapytałam wskazując palcem w kąt pomieszczenia.
-Owszem. Trochę interesuje się astronomią i chciałbym Ci
coś dziś pokazać. – Uśmiechając się odwrócił się w moją stronę. – Usiądź, zjemy
kolację.
-Oczywiście. – Odwzajemniłam jego uśmiech siadając przy
stole. Chciałam żeby tak chwila nigdy się nie skończyła. Było idealnie – jak
zawsze. Ja, on, wino, świece i unoszące się uczucie w powietrzu, do którego
żadne z nas się nie przyznawało.
-Chodź, pokaże Ci coś. – Wyciągnął w moją stronę dłoń,
gdy dwie godziny później niebo zrobiło się jeszcze ciemniejsze. Podeszłam do
teleskopu i uważnie słuchałam tego, co brunet do mnie mówił.
-Wprost teleskopu zobaczyć cztery gwiazdy. – Powiedział
ustawiając teleskop.
-Widzę i co? – Zapytałam wpatrując się w obiektyw.
-Ta najbliżej Ciebie, widzisz ją? – Zapytał gładząc moje
plecy.
-Widzę. – Odparłam prostując się po chwili. – Co z nią?
-Nazwałem ją Twoim imieniem. – Uśmiechnął się wyciągając
z kieszeni zwinięty w rolkę kawałek papieru.
-Żartujesz? – Zapytałam biorąc papier do ręki. –
Certyfikat potwierdzający posiadanie na własność gwiazdy „Caroline Montgomery”.
– Przeczytałam na głos.
-Całkowicie Twoja. – Uśmiechnął się wkładając dłonie do
kieszeni.
-Jesteś niemożliwy. – Śmiałam się. – Dziękuje! –
Wykrzyczałam rzucając mu się na szyję.
-Cała przyjemność po mojej stronie panno Montgomery. –
Pocałował mnie delikatnie uśmiechając się zadziornie.
___
Podoba wam się taka sielanka? :>
Podoba wam się taka sielanka? :>
I to jeszcze jak ! :D :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-*
Hej kochana :-)
OdpowiedzUsuńRozdział jak i całe opowiadanie boski, cudny...
Nawet nie wiesz jak bardzo podoba mi się ta sielanka...
Nie spodziewałam się, że z Ianataki erotoman, ale i wielki romantyk, bo która by nie chciała popatrzyć z ukochanym na gwiazdy...
Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
BU$KA <3 :*
Jeszcze pytasz? :P Jest DOSKONALE!!!!!
OdpowiedzUsuńJejku uwielbiam takie rozdziały w twoim wykonaniu..
Ahh ta fascynacja między nimi i ta chemia..pasują do siebie jak nikt <3
Uuuu spodziewałam się że rodzice Nikki będą tacy sami jak ona a tu proszę miłe zaskoczenie...Zachowali się na prawdę fair no i to podziękowanie dla Car...
Taka randa ahhh tylko się rozpłynąć..Ian to ma pomysły..Kupił jej gwiazdę i nazwał jej imieniem..romantico <3
Czekam na kolejny!
Buziaki :***
Hej!
OdpowiedzUsuńNo sielanka na całego!
Chociaż postawa rodziców Nikki mocno mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się, że tak od razu im uwierzą. Mam nadzieję, że dojdą do wniosku, że Ianowi, a konkretniej jego fundacji należą się te pieniądze. A Nikki poniesie konsekwencje swojego zachowania. Np. Zakręcą jej kurek z kasą?
No nic, pozostaje mi tylko czekać.
Pozdrawiam gorąco! Buziaczki :-*
PS: U mnie nowy. Zapraszam!
No ba!
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie sielanki! W końcu mają to, na co zasłużyli czyli szczęście!
Pozytywnie zaskoczyli mnie rodzice Nikki, nie spodziewałam się, że są "normalni", chociaż jednak pieniądze na fundację mogliby zostawić.
Acha, i... Powstaniec?
Tego jeszcze nie było!
Świetny rozdział!
Zapraszam do siebie:)