4.08
Moje ulubione miejsce w Boise to bez dwóch zdań – Julia
Davis Park. Niezależnie od pory roku czy też godziny jest tu wiele ludzi, a
natura zwala nóg. Idealnie przycięte trawniki i krzewy, piękne kwiaty, fontanny
i romantyczne pomosty.
-Faktycznie, ślicznie tu. – Powiedział Ian robiąc kolejne
zdjęcia telefonem.
-Wiem, ten park to miejsce, które trzeba odwiedzić będąc
tutaj. – Uśmiechnęłam się. – Na jednym z tych mostów zawiesiłam kłódkę ze swoim
dawnym przyjacielem.
-Przyjacielem? Co się z nim stało? – Zapytał idąc obok
mnie.
-Zginął w wypadku, kiedy mieliśmy 16 lat. – Uśmiechnęłam
się delikatnie łapiąc go pod ramię.
-Przykro mi. – Powiedział ze skruchą.
-To było dawno, już smutek minął.
-Most przyjaźni. – Powiedział w końcu patrząc przed
siebie. – Tam zawiesiłaś kłódkę?
-Dokładnie tam, ale jak widzisz jest ich tak dużo, że
raczej bym jej nie znalazła.
-A gdybyś powiesiła nową kłódkę?
-Nie mam. – Wzruszyłam ramionami.
-Ja mam. – Uśmiechnął się stając i wyciągając z kieszeni
małą kłódkę i marker. – Możesz powiesić ją na nowo.
-Dziękuje. – Zaśmiałam się biorąc ją w dłonie. – Mam inny
pomysł.
-Jaki?
-Chodź. – Pociągnęłam go w stronę kłódek, zdjęłam zakrętkę
i odwróciłam się tyłem do Iana. – Nie patrz!
-Dobrze, nie patrzę. – Zaśmiał się opierając o barierkę.
– Mogę już?
-Teraz tak. – Powiedziałam po chwili pokazując mu
zawieszoną kłódkę.
-C+I? – Dotknął jej.
-Kłódka na cześć mojej przyjaźni już tu jest, czas na
naszą. – Uśmiechnęłam się wyrzucając kluczyki do stawu.
-Chcesz mi powiedzieć, że utknąłem w friendzonie? – Spojrzał
na mnie śmiejąc się.
-Tak. – Powiedziałam poważnie, a po chwili wesoło się
roześmiałam rzucając na jego szyję.
-Jesteś niemożliwa. – Śmiał się trzymając mnie. – Jesteś
niemożliwa. – Powtórzył podnosząc mnie do góry.
-Widać mi majtki! – Krzyczałam.
-O dziwo dziś założyłaś. – Zakręcił mną i postawił na
ziemię.
-Spadaj. – Walnęłam go w ramię poprawiając swoją
kwiecistą spódniczkę. – Pół parku widziało moją dupę wiesz?
-Cały. – Powiedział obojętnie idąc dalej.
-Dzięki wiesz…
-Wiem. – Puścił mi buziaka schodząc z mostu.
***
-Na kolacji będziecie mam nadzieję? – Zapytała mama,
kiedy wraz z Ianem leżeliśmy w salonie i oglądaliśmy telewizję.
-Tak, tak. Wyskoczymy tylko gdzieś na obiad i spacer. – Odpowiedział
Ian obejmując mnie ramieniem.
-Dobrze. Widzimy się wieczorem, a ja lecę do Betty. – Zacmokała
w powietrzu i wyszła z salonu.
-W końcu sami. – Powiedziałam wtulając się w Iana. –
Gdzie mnie zabierasz?
-To randka, nie mogę Ci powiedzieć. – Uśmiechnął się całując
mnie w nos.
-Jak mam się ubrać? – Zapytałam patrząc w stronę
telewizora.
-Wygodnie i ładnie. – Zaśmiał się.
-Nie pomagasz, jak zawsze. – Pocałowałam go w policzek. –
Lecę się szykować.
-Leć, przyjdę jak skończę oglądać. – Puścił mi oczko. Uśmiechnęłam
się do niego i tanecznym krokiem pobiegłam na górę. Nie miałam zielonego pojęcia,
co powinnam założyć. Randek mi się zachciało. Krzątając się w łazience
słyszałam jak Ian idzie do mojego pokoju. Pół godziny później ubrana w czarną
spódniczkę, białą koszulkę w czarne kropki i czerwony sweterek poszłam do
salonu. Ian stał przy oknie rozmawiając przez telefon. Ubrany jak zawsze
nienagannie – ciemne spodnie, ciężkie buty i szara prawie, że czarna koszulka.
Dopięłam zamek w swoich wysokich litach i podeszłam do niego od tyłu. Objęłam
go w pasie i położyłam głowę na łopatce. Pachniał idealnie. Wyglądał idealnie.
Był w ogóle moim chodzącym ideałem.
-A ty co? – Zaśmiał się odwracając do mnie i chowając
telefon do kieszeni.
-Nie mogę się przytulić?
-Możesz, ale rzadko to robisz. – Uśmiechnął się kładąc
ręce na moich biodrach.
-Ty też rzadko robisz wiele rzeczy. Rzadko mnie całujesz.
Rzadko mnie dotykasz. – Powiedziałam nadąsana krzyżując ręce.
-Przecież nie jesteśmy razem. – Wypomniał mi udając zdziwionego.
-Ah no tak. – Zabrałam jego ręce. – Zapomniałam. – Powiedziałam
i odwróciłam się idąc w stronę kanapy. Usłyszałam za sobą śmiech i Ian od razu
pociągnął mnie z powrotem opierając o ścianę.
-Nerwus. – Mruknął całując mnie i łapiąc za tyłek. –
Lubię to.
-Spadaj. – Śmiałam się obejmując go za szyję. –
Wychodzimy?
-Panie przodem. – Wskazał ręką przede mną śmiejąc się.
Wywróciłam tylko oczami i wyminęłam go bez słowa.
***
Po obiedzie w restauracji, w której mój brat zrobił
imprezę urodzinową pojechaliśmy taksówką do…zoo!
-Skąd wiedziałeś, że uwielbiam chodzić po zoo? – Zapytałam
idąc podekscytowana przodem.
-Intuicja. – Zaśmiał się idąc dzielnie za mną.
-Wiesz, że nigdy nie byłam w tym zoo? – Spojrzałam na
niego. – Nie miałam okazji.
-Pierwszy raz i to ze mną? – Złapał mnie za dłoń. – Dla
mnie bomba.
-Jesteś niemożliwy.
-Wspominałaś. – Zaśmiał się. – Nie mieliśmy nigdy okazji
porozmawiać o Tobie i Jensenie. O wszystkim, co działo się po rozstaniu.
-Nie ma w sumie o czym. Rozstaliśmy się w sumie w
zgodzie. Bez kłótni, ale mimo to czasami mnie nachodzi. To w domu, to w pracy. 20
Sierpnia jest pierwsza rozprawa rozwodowa, bo dopiero wtedy Jensen znajdzie
czas na przylot do Malibu. – Westchnęłam idąc wolnym krokiem.
-Jak sobie radzisz?
-Mam Ciebie. – Stanęłam naprzeciwko niego. – Wszystko
skupiłam wokół Twojej osoby. Jensen na tą chwilę to tylko formalność.
-Ale być ze mną nie chcesz. – Powiedział smutno patrząc
ponad mnie.
-Jak to nie chce? Co Ty wygadujesz?
-Te randki, to aranżowanie. Po co to wszystko? Gdybyś
chciała być ze mną nie potrzebowałabyś tej całej oprawki.
-Bo się boje, wiesz? – Spojrzałam na niego kładąc dłonie
na policzki. – Boję się, że za chwile znów znikniesz, a ja zostanę z niczym.
Boję się, że zaraz znowu będziesz się szykował do ślubu, a ja będę musiała na
to patrzeć. Wiesz jak cierpiałam cały ten czas?
-Nie wiem. – Odparł szeptem.
-Właśnie, więc nie każ mi wszystkiego stawiać na jedną
kartę. Chce być pewna tego wszystkiego. – Pocałowałam go delikatnie w usta. –
Zaufaj mi.
-Ufam. – Uśmiechnął się niepewnie przytulając mnie do
siebie. – Ufam. – Powtórzył całując w czubek głowy.
-Idziemy odwiedzić Twoją rodzinę w zoo? – Spojrzałam na
niego.
-Moją rodzinę?
-Tam dalej są słonie, to nie Twoi przodkowie? – Śmiałam
się.
-Wredota. – Uszczypnął mnie w tyłek. – Tam chyba jest
Twój były.
-Gdzie? –Rozejrzałam się.
-No ta małpa tam na drzewie to nie Jensen? – Spojrzał na
mnie przekręcając głowę i śmiejąc się. Odwzajemniłam jego śmiech i obejmując go
w pasie ruszyłam dalszą alejką.
***
Zegar wskazywał już kilka
minut po 23 kiedy po udanej kolacji siedzieliśmy na tarasie wychodzącym z
mojego pokoju. Przytuleni do siebie pod ciepłym kocem na ogrodowej sofie
wpatrywaliśmy się w niebo okrytym płaszczem gwiazd. Schłodzone piwo pozwalało
nam na chwilę relaksu i wyciszenia.
-Wiesz… -zaczął Ian całując
mnie w odkryte ramię. – Domyślam się jak bardzo krzywdziłem Cię przez ten czas
i jaki mętlik robiłem w Twojej głowie. Nie mogę znieść myśli, że przepłakałaś
przeze mnie kilka godzin, a może nawet nocy i, że każdego dnia bliżej ślubu
cierpiałaś katusze. – Szeptał opierając głowę o moją.
-Już nie ważne, było minęło. –
Odszepnęłam gładząc go po policzku i patrząc w otaczający nas las.
-Zależy mi na Tobie. – Odchylił
moją głowę patrząc mi w oczy. – Zrobię wszystko żebyśmy zaufała i trwała przy
mnie. Choćbym miał wymyślić 200 randek zrobię to, jeżeli Ci to pomoże.
-Wiem. – Pocałowałam go
odstawiając piwo na stolik. –Wiem, że zrobisz wszystko i wiem, że Ci zależy.
Inaczej nie siedziałbyś tu ze mną.
-To prawda. – Uśmiechnął się.
Podciągnęłam się i usiadłam na jego kolanach. – Jesteś śliczna.
-Przestań, bo się zawstydzę. –
Śmiałam się obejmując go w szyi i delikatnie drapiąc kark.
-Nie przestanę, stwierdzam
fakt. – Uśmiechnął się gładząc moje uda. Pocałowałam go delikatnie w usta,
policzek, kość policzkową, szyję i obojczyk. Muskałam jego nagi tors i zeszłam
z sofy.
-Gdzie idziesz? – Zapytał
patrząc na mnie.
-Do toalety, wrócę za chwilę.
– Uśmiechnęłam się wychodząc. Niecałe 10 min później wróciłam na taras w
szlafroku, który niedbale przewiązany był paskiem. Jego wzrok świdrował moje
ciało. Usiadł wygodnie rozkładając swoje ręce na oparcie. – Kupiłam sobie nowy
szlafrok, podoba Ci się?
-Śliczny. – Uśmiechnął się
popijając piwo. – Bardziej ciekawi mnie co masz pod spodem.
-Nie mam nic. – Uśmiechnęłam
się niewinnie.
-Nie wierzę, musisz mi
pokazać. – Uśmiechnął się zadziornie. Patrząc mu w oczy powoli rozwiązałam
szlafrok pokazując najpierw swoje nagie ramiona, a chwilę potem obojczyki.
–Nadal nie wierzę. – Jego policzki zaczęły się robić coraz bardziej różowe.
-A teraz? – Zapytałam siadając
na nim w rozkroku i odsłaniając swoje nagie ciało.
-Teraz wierzę. – Szepnął
całując moją szyję. Jego dłoń od razu skierowała się na moją pierś masując ją
delikatnie. Odchyliłam głowę w rozkoszy trzymając się jego silnych ramion.
Odchylił mnie jeszcze bardziej do tyłu podtrzymując plecy i zaczął całować po
mostku i w okolicach brodawek. Jego dwudniowy zarost drapał moją skórę
sprawiając, że wszystko, co robił podniecało mnie dwukrotnie. Oderwał się ode
mnie po chwili i w skupieniu oglądał mnie niczym swoją zdobycz. Jego kciuk
delikatnie zaczął masować moją wilgotną łechtaczkę, a ciało w odpowiedzi drżało
na jego dotyk. Jęczałam cicho poruszając biodrami w rytm jego dotyku. Jednym
ruchem wziął mnie na ręce i niczym zwierzę rzucił mnie na łóżko. Uwielbiałam
takie letnie wieczory.
Rozdział PRZECUDOWNY!!!!!!!!!! Oni są tacy..kurcze brakuje mi słów..przeuroczy, przesłodcy..cały czas miałam uśmiech na twarzy jak czytałam..To ich przekomarzanie się jest takie słodkie <3
OdpowiedzUsuńAhh Ian jest wspaniały..na prawdę mu zależy <3
Uhuuu ostatnia scena ! <3!
Czekam na kolejny!
Buziaki :****
Boze jak slodko ^^... Cudowny rozdzial jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-*
Hej kochana :-)
OdpowiedzUsuńRozdział jak i całe opowiadanie cudny, przepiękny...
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tak dobrze się układa pomiędzy Ianem a Caroline. Strasznie jestem ciekawa co by brunet powymyślał na 200 randek, choć domyślam się, że każdy by była romantyczna i niepowtarzalna.
Mam nadzieję, że taka sielanka będzie już do końca i nic ani nikt nie stanie na przeszkodzi ich miłości.
Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
BU$KA :* <3
I tu też rozdział! No, no, no. Jestem pod wrażeniem. Lubię jak jest taka sielanka między nimi. Mam tylko nadzieję, że to potrwa dłużej. Widać, że są zakochani.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.
U mnie nowy na
youaretoocomplicated.blogspot.com
zapraszam!
Pozdrawiam gorąco! Buziaczki :-*
Cudowny! :D
OdpowiedzUsuńKiedy nastepny ?
Pozdrawiam :-*
Cudownie! Tak powinno być już cały czas, więc czekam na ten słodki cudowniasty ślub i te sprawy :D
OdpowiedzUsuńBo tak to zakończysz, prawda?:D
Zapraszam na nowość :)
grangervelsnape.blog.pl
xl-ka.blog.pl
Hej :* Zapraszam na nowy rozdział na http://otchlan-uczuc.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńBuziaki :***