środa, 24 lutego 2016

Rozdział 31

3.08
-Na pewno wszystko wzięłaś? – Zapytał Ian, kiedy wynosiłam z sypialni walizki.
-Tak, zrobiłam sobie wczoraj listę i według niej się spakowałam. – Uśmiechnęłam się do niego zakładając biały sweterek. – Gotowy?
-Tak, chodź. Taksówka czeka. – Pocałował mnie w skroń zabierając walizki.
Podróż minęła nam dość szybko, po dwóch godzinach już jechaliśmy taksówką do moich rodziców.
-Córeczko! Tak się cieszę. – Przed dom szybkim krokiem wyszła mama.
-Cześć mamuś! – Rzuciłam jej się na szyję, kiedy Ian razem z kierowcą wyciągał walizki z samochodu.
-Czy to ten Twój przystojny chłopak? – Zapytała przytulając mnie.
-Tak, to on. – Odparłam dumnie uśmiechając się do niej. –Ian, poznaj. Moja mama, mamo to jest właśnie Ian.
-Dzień dobry, Ian Somerhalder. Miło mi poznać. – Uścisnął jej dłoń pokazując szereg białych zębów.
-Uwierz, cieszę się podwójnie. – Śmiała się. – Chodźcie, przygotowałam już kawę i ciasto. – Zaprosiła nas gestem do domu otwierając drzwi.
-Idź, ja przyniosę bagaże. – Powiedział Ian. Uśmiechnęłam się do niego i weszłam do salonu prosto za moją mamą.
-Tata w pracy? – Rozejrzałam się po salonie siadając na kanapie.
-Tak, od kilku dni nieustannie siedzi w biurze, ale dziś obiecał wrócić szybciej. – Uśmiechnęła się nalewając kawę do filiżanek. – Nie doszło do ślubu?
-Nie. Wygrałam tą walkę. – Zaśmiałam się nalewając mleka. – Chodź. – Powiedziałam widząc Iana w korytarzu. Niepewnym krokiem wszedł do środka i usiadł obok mnie.
-Jesteście głodni? Może zrobię wam coś na szybko? – Zapytała mama siadając w fotelu.
-Ja dziękuje. – Odparł Ian obejmując mnie ramieniem.
-Ja też, na szczęście zdążyliśmy zjeść śniadanie rano. – Uśmiechnęłam się kładąc dłoń na udzie Iana.

***
Mania i Ian zaprzyjaźnili się niemal od razu jeszcze u mnie w kuchni. Pozwoliła mu mówić na siebie Mania, a więc w ciągu kilku dni czy tygodni dokonał czegoś, czego na przestrzeni kilku miesięcy nie mógł dokonać Jensen. Siedzieli oby dwoje na kanapie i oglądali zdjęcia z naszego dzieciństwa. Patrzyłam na nich z uśmiechem, a Ian, co jakiś czas puszczał w moją stronę najpiękniejszy uśmiech, który rozpalał moje serce.
-Dawno nie widziałam Cię tak szczęśliwej. – Powiedziała mama stając przy mnie w futrynie salonu.
-Ja też dawno tak się nie czułam. Przy nim wszystko wydaje się łatwiejsze wiesz? Nawet wstanie z łóżka nie sprawia mi tyle problemów, co kiedyś. – Zaśmiałam się kładąc głowę na jej ramieniu. –Jest idealny, co?
-Świetnie razem wyglądacie. – Pocałowała mnie w czoło. – Mam nadzieję, że to już ten jedyny i w końcu doczekam się wnuków. – Szturchnęła mnie łokciem śmiejąc się. – Zawołaj ich na obiad.
-Chodźcie, obiad czeka. – Powiedziałam podchodząc do kanapy. Jak na prawdziwego mięsożercę przystało Lauren od razu poleciała do jadalni.
-Uwielbiam ją. – Śmiał się Ian wstając.
-Bardziej ode mnie? – Zapytała zarzucając ręce na jego szyję.
-Jesteś najważniejsza. – Uśmiechnął się obejmując mnie w pasie i całując delikatnie. Odwzajemniłam uśmiech i pociągnęłam go za rękę w stronę cudownego, unoszącego się zapachu.
-Przepraszam za spóźnienie, straszne korki. – Do domu wpadł mój zdyszany tata.
-Siadaj Daniel dopóki ciepłe. – Powiedziała mama nalewając do szklanek soku.
-Witam, Ty pewnie jesteś przyjacielem mojej córki. – Od razu skierował kroki w stronę Iana.
-Ian Somerhalder, miło mi. – Jak na dżentelmena przystało wstał od stołu ściskając dłoń mojego ojca. Oni również od razu złapali ze sobą kontakt i rozmawiali o wszystkich możliwych tematach, kiedy ja po przeciwnej stronie stołu zagłębiałam się w rozmowę z mamą i siostrą.
-Dobra. Muszę wam coś powiedzieć. – Powiedziałam w końcu po prawie dwóch godzinach przy stole.
-Jesteś w ciąży? – Zapytał tata, na co mama szczerze się zaśmiała.
-Mam deja vu. – Mania wywróciła oczami popijając sok.
-Nie tato, nie jestem. –Śmiałam się. – Jak wiecie dostałam naprawdę sporo pieniędzy od Jensena. Długo zastanawiałam się, co zrobić z taką gotówką. Pomogłam fundacji założonej przez Iana i wsparłam kilka akcji charytatywnych, ale mam wrażenie, że kwota w ogóle nie maleje. Nie chce kisić tych pieniędzy w banku, bo to bez sensu, kiedy mogę zrobić coś, co uszczęśliwi wiele osób. – Rozejrzałam się po rodzicach, którzy w skupieniu mi się przyglądali. – Kupiłam domek, malutki z pięknym i zadbanym ogrodem niecałą godzinę od was.
-Przeprowadzasz się tu? – Moja mama od razu rozszerzyła oczy.
-Nie mamo. – Zaśmiałam się smutno. – Mam zamiar ściągnąć tu dziadków. Domek nadaje się do remontu, który zresztą już się zaczął. Muszę go tylko wyposażyć i na to również mam projekty oraz plan. Dodatkowo założyłam tutaj konto w banku, na które przelałam gotówkę, aby dziadkowie mieli na dobry start jakieś środki do życia. – Uśmiechnęłam się, a widząc mamy łzy w oczach moje także się zaszkliły.
-Boże. To cudowne. – Szepnęła cicho wycierając policzki. – Zgodzili się?
-Niezupełnie. Dopiero się dowiedzą, jak za kilka dni do nich polecę i po prostu postawię ich przed faktem dokonanym. Znalazłam świetną firmę w Krakowie, która zajmie się sprzedażą domu. Jedynie, co musza zabrać to ubrania, we wszystko inne ich wyposażę. – Uśmiechnęłam się i poczułam na swoim ramieniu dłoń Iana. Przyciągnął mnie do siebie całując w skroń.
-A co jak się nie zgodzą? – Zapytał tata pijąc sok.
-Nie mają wyjścia. Po pierwsza ich dom jest praktycznie sprzedany, a po drugie nie mam zamiaru kolejnych świąt spędzić na telefonie i rozmawiając z nimi skoro i tak nie mają perspektyw na życie tam. Tu będzie im lepiej, jestem pewna. – Powiedziałam stanowczo. Moi rodzice wiedzieli, że dalsze negocjacje nie mają sensu, bo i tak postawie na swoim.

***
-Mam wrażenie, że nie pasuję do Ciebie z ubraniem. – Powiedziałam idąc w stronę domu mojego brata i wpatrując się w biel moich trampek. Różowa spódniczka powiewałam swobodnie zahaczając o jego ciemne spodnie.
-Wyglądasz ślicznie, jak zawsze. – Uśmiechnął się całując moją dłoń, którą trzymał w żelaznym uścisku.
-W końcu! – Usłyszałam Camille, która siedziała na werandzie przed domem i uśmiechnęła się widząc nas w bramce.
-To Camille, a to Ian. – Przedstawiłam ich sobie, a widząc maślane oczka swojej bratowej miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Weszliśmy do domu i Ian o dziwo bez krępacji od razu ruszył w stronę mojego brata.
-Matko. – Westchnęła Cam. – Jest taki…gorący
-Bo powiem mojemu bratu. – Zagroziłam palcem śmiejąc się, a ona udała wielkie oburzenie i poszła do kuchni.
-Cześć młoda. – Usłyszałam z salonu.
-Cześć staruszku. – Zaśmiałam się podchodząc do Iana i obejmując go w pasie. – Jestem w ciężkim szoku, że nie jesteś w pracy.
-Ja też. – Powiedziała Camille śmiejąc się. – Kawy, herbaty, a może coś mocniejszego? – Spojrzała na Iana.
-Na razie tylko kawę. – Uśmiechnął się grzecznie ściągając marynarkę.
-Już go lubię. – Śmiał się Matt siadając na kanapę.

***
-Ej, ale wiecie dobry anal nie jest zły. – Powiedział Matt pijąc kolejnego drinka i obejmując Camille. Siedziałam obok z Ianem, który śmiał się w niebo głosy.
-Matt nie mów mu, bo będzie chciał. – Śmiałam się rzucając w niego poduszką.
-Dobrze stary, chciej, a na pewno dostaniesz. – Mój brat śmiał się. – Jeszcze jednego? – Zapytał patrząc na bruneta.
-Ja już dziękuję, zbieramy się z Care do domu. – Uśmiechnął się oddając szklankę. – Widzimy się jutro.
-Nie sądzę. – Śmiałam się poprawiając włosy.
-Same problemy. – Dodała Camille klepiąc Matta po plecach. –Widzimy się na obiedzie jutro. – Powiedziała do mnie całując w policzek. Pokiwaliśmy im na pożegnanie i późnym wieczorem wyruszyliśmy w stronę mojego domu.
-Jesteś zła? – Zapytał Ian lekko plącząc język.
-Dlaczego miałabym być zła? – Zapytała zerkając na niego.
-Nie wiem. –Odparł obejmując mnie od tyłu. Szliśmy w takim dziwnym uścisku jeszcze kawałek dopóki Ian nie stanął naprzeciwko mnie.
-Co?
-Wiesz, że Cię uwielbiam? – Zapytał stając blisko mnie.
-Teraz już wiem.
-I wiesz, że wskoczyłbym za Tobą w ogień?
-Teraz już wiem.
-Szaleje za Tobą. – Objął moją twarz w dłonie. – Wariuje bez Ciebie. – Szepnął i pocałował mnie tak namiętnie jak nigdy dotąd. Odwzajemniałam z równą prędkością jak on, ale po chwili zaczęłam tracić oddech.
-Uduszę się. – Śmiałam się odrywając od niego. – Jesteś wariatem.

-Wiem, ale to przez Ciebie. – Śmiał się obejmując mnie ramieniem i całując w czubek głowy. Właśnie to jest jedna z największych i najlepszych zalet bycia niską. 

__
Troche sielanki nigdy nie zaszkodzi :D Myślałam o tym czy w tym samym czasie nie wrzucać i tutaj i na drugiego bloga rozdziału. Jednak nie wiem czy nie bedzie tak, ze tutaj beda komentarze a tam bedzie hulał wiatr. Co myślicie? Buźka!

3 komentarze:

  1. -Ej, ale wiecie dobry anal nie jest zły. - Hahahaha sikam xD
    Rozdział fantastyczny! Cały przeczytałam z uśmiechem na twarzy :D
    Cieszę się że rodzina Care zaakceptowała Iana..i w ogóle ta scena na końcu - słodko <3
    Uwielbiam tą dwójkę i mam nadzieję że taka sielanka będzie cały czas.

    No oby dziadkowie się zgodzili na przeprowadzkę.
    Czekam na kolejny.
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej kochana :-)
    Rozdział jak zawsze jest boski, cudny...
    Fajnie, że rodzina Care tak miło przyjęła Iana. Mam nadzieję, że ta sielanka będzie trwała jak najdłużej.
    Kurczę ciekawe jak dziadkowie zareagują na niespodziankę Care. Liczę, że zgodzą się i będą szczęśliwi...
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
    BU$KA :* <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :-)
    Serdecznie zapraszam na http://shook-us5-opowiadanie.blog.onet.pl gdzie pojawił się nowy rozdział.
    Liczę, że wpadniesz i pozostawisz swoją opinie
    BU$KA :* <3

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to motywacja dla mnie, dziękuje !