środa, 27 stycznia 2016

Rozdział 24

28.06
-Czy jak do cholery proszę o kawę to nie mogę po prostu dostać kawy? – Spojrzałam na nową sekretarkę.
-Ja..ja…
-Nie interesują mnie Twoje tłumaczenia. – Rzuciłam oschle i wróciłam do siebie. Z całą pewnością poniedziałek to nie jest mój dzień. Tym bardziej, że dość uroczo spędziłam weekend. Całą niedziele leżałam w łóżku z Kate i oglądałam na zmianę telewizję i filmy. Teraz, kiedy jestem w pracy i jedyne, o czym marze to o mocnej kawie dostaje jakieś siki, bo nowa sekretarka nie ogarnia systemu. Zadzwonił mu służbowy telefon.
-Halo?
-Pani Graham przyszła na spotkanie. – Usłyszałam w słuchawce drżący głos cycatej blondynki z recepcji.
-Niech wejdzie. – Rzuciłam krótko odkładając słuchawkę.
-Puk, puk. – Kat weszła do gabinetu. – Proszę, proszę jak się ustawiłaś. – Zaśmiała się całując mój policzek.
-Wszystko ma swoją cenę. – Odparłam siadając na swoje miejsce. – Chcesz coś pić?
-Nie dziękuje. – Uśmiechnęła się siadając. – Powiedz mi jak to będzie wyglądać, cała nasza współpraca.
-A więc. Jeżeli masz projekt mieszkania bądź domu jest to zdecydowanie ułatwiona sprawa. W przeciwnym razie musiałabym przyjechać do Ciebie i sama zrobić pomiary jak i projekt. Mówisz mi, co byś chciała, ja to nanoszę na rysunek. Ty to potwierdzasz, a ja oddaje projekt do zrobienia. W każdym stanie mamy firmę budowlaną, z którą pracujemy oraz sklepy meblowe pracujące na nasz zysk. W niektórych przypadkach na życzenie klientów osobiście pilnuje a nawet czasami urządzam wnętrza. Wszystko w zależności od poleceń. – Uśmiechnęłam się krzyżując dłonie. – Tu masz cennik. – Położyłam przed nią zalaminowaną kartkę.
-Dość przystępne ceny. – Stwierdziła po chwili namysłu.
-Jedni mówią tak, a inni, że się cholernie cenię. Cóż, jestem najlepsza w tym, co robię, tutaj w moim Stanie. – Wzruszyłam ramionami.
-Chyba nie tylko w rysowaniu i projektowaniu jesteś dobra, hm? – Zapytała patrząc na cennik.
-Co masz na myśli?
-Nie no nic, nic. – Śmiała się robiąc dzióbek.
-Mów. – Zarządziłam udając poważną.
-Ty i Ian. Romans? Love story?
-Raczej ze smutnym zakończeniem. – Zaśmiałam się ironicznie.  – Jeszcze miesiąc, a wszystko co..Em stworzyliśmy po prostu przepadnie. Nowe życia. Nowe tożsamości. I tak dalej, i tak dalej…
-Próbuje zmusić go do zmiany decyzji. Niestety, ale to jest jedyna kwestia, w której mnie nie słucha. – Westchnęła.
-Dlaczego tak bardzo trzyma się tej decyzji skoro nie jest pewny tego? To nie jest związek na kilka dni, to małżeństwo. Transakcja na długi czas… Oczywiście w teorii jednak w praktyce wygląda to zupełnie inaczej. Wiem, co mówię..
-Trzyma się tej decyzji ze względu na własne interesy. – Wzruszyła ramionami odkładając cennik na biurko. – Gdyby nie to, myślisz ze kochałby się z Tobą, leciałby do Hiszpanii dla Ciebie i mówił o Tobie w kółko jakby kochał Nikki? – Spojrzała na mnie krzyżując ręce na klatce piersiowej.
-Jakie interesy? O czym mówisz?
-Mogę Ci zaufać? – Zapytała cicho patrząc na mnie.
-Serio o to pytasz? – Wstałam od biurka. – Biorąc pod uwagę, że praktycznie nakryłaś mnie w łóżku ze swoim przyjacielem, który za kilka dni będzie zaobrączkowanym gościem i nie poleciałaś zdać relacji jego narzeczonej… tak możesz mi ufać, chociażby biorąc pod uwagę fakt, że muszę pilnować swojego tyłka. – Zaśmiałam się ironicznie opierając się o parapet.
- Ojciec Nikki zainwestował kupę kasy w jego fundację.
-Chcesz mi powiedzieć, że ślub jest w zamian za inwestycje? Myślałam, że takie rzeczy to tylko w bajkach podpisane krwią na drogim pergaminie.
-Tu są realia Care. – Powiedziała Kat. – Fundacja Iana to dla niego oczko w głowie. Związał się z Nikki sądząc, że to miłość na całe życie. Po zaręczynach zrozumiał, że to nie to. Chciał to zakończyć, rozstać się z Nikki, ale w tym momencie jej ojciec postawił fundację na nogi i zapewnił jej prosperowanie na najbliższy czas. Właśnie, dlatego Ian tak bardzo trzyma się tej decyzji.
-Przecież to..
-Chore? Owszem, ale decyzja Iana jest nie do podważenia. – Wzruszyła ramionami.
-Nie poddam się. Nie pozwolę mu popełnić tego błędu.
-Nie pozwolisz mu ze względu na jego dobro czy własny interes? – Spojrzała na mnie z przymrużonymi oczami.
-Oczywiście, że chodzi o niego.
-Kłamiesz. – Zarzuciła od razu.
-Nie mam takiej potrzeby. – Odrzekłam siadając na swoim fotelu. – Wracając do naszej współpracy…
-Co czujesz do Iana? – Przerwała mi.
-Słucham?
-Nie jesteś bezinteresowna. – Oparła łokcie o biurko. – Nie robisz tego dla niego, Ty masz w tym ukryty interes. Prawda? – Patrzyła na mnie przeszywająco. Zamilkłam na dłuższą chwilę, a ona milczała razem ze mną.
- Zakochałam się. – Powiedziałam w końcu. - Nawet nie wiem kiedy, nie wiem kiedy zaczęłam go pragnąc, z każdym razem coraz mocniej na mnie działał, a w pewnym momencie zrozumiałam, ze muszę zrobić wszystko by mieć go na wyłączność. Z perspektywy czasu widzę, ze to wcale nie moja zasługa ze go mam, bo to on zawładnął mną do granic możliwości. Każda kłótnia z nim sprawiają ze nie tylko boli mnie serce, ale cale ciało tak ze zwijam się z bólu. Zależy mi na nim tak bezgranicznie i czuje ze jemu sto razy bardziej. Rozumiesz? Dlatego zrobię wszystko, aby nie podjął tak strasznej decyzji. – Wyrzuciłam z siebie wszystko, a jedna samotna łza spłynęła po moim policzku.
-Jesteś dobrą dziewczyną i pomogę Ci, jeżeli tylko będziesz tego potrzebować. – Uśmiechnęła się pocieszająco łapiąc mnie za dłoń. – Wracając do naszych spraw…

***
-Mamo… Oczywiście, że o siebie dbam. – Powiedziałam wkładając gotowe danie do mikrofalówki.  – Mam trochę pracy i jestem zmęczona, to tyle.
-Córciu. Nie kontaktowałaś się z nami odkąd wyjechałaś. Martwimy się.
-Niepotrzebnie. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. U dziadków także wszystko ok, nie masz się, czym martwić. – Nalałam soku do szklanki i usiadłam przy stole.
-Tak wiem, babcia dzwoniła do mnie w przeciwieństwie do mojej pierworodnej córki. – Rzuciła rozgoryczona. – Mówiła, że chciałaś zachęcić ich do przeprowadzki do Stanów.
-Owszem, ale nadaremnie. Oby dwoje są uparci.. Wiesz ich dom, wspomnienia, marzenia i brak pieniędzy… babcia uważa, że to za duży koszt dla nich żeby wybudować się tu lub chociaż coś wynająć, nie mają na to środków…
-Kochanie, wiesz, że gdybyśmy mieli większą gotówkę dziadkowie już dawno byliby z nami. – Moja mama jak zwykle jęczała do słuchawki.
-Wiem mamo… kończę już, trzymaj się i ucałuj wszystkich. Papapapa. – Pocmokałam do słuchawki i położyłam komórkę na blat. Wyjęłam ciepłe danie i w samotności zaczęłam konsumować posiłek. Moje myśli wciąż biegały między Ianem a Kat, która zdradziła mi tak ważne fakty z życia Iana. Jednak nie mogę nic zrobić, bo obiecałam dochować tajemnicy. Nagle zrozumiałam jak silnym narzędziem są pieniądze i jak wiele można zrobić z ich pomocą. Nagle miałam cały szereg planów odnośnie gotówki na moim koncie. W końcu poczułam, że mogę zrobić coś sama. Dla kogoś.

___

W końcu jasność ^^ 
Wszyscy zachwalają początek rozdziału 22, wstęp nie jest do końca mój. Natrafiłam gdzieś w internecie na taki cudowny fragment i postanowiłaś wcielić go w swoje opowiadanie - pasuje do uczuć Caroline i myślę, że w jakimś procencie trafia do części z nas :)

6 komentarzy:

  1. No w końcu wyjaśniło się dlaczego Ian, zachowuje się tak a nie inaczej! I chwała Ci za to, bo inaczej brzydko bym myślała o facecie:P

    Ciekawa jestem czy pomoże dziadkom, czy Ianowi? A moze i jemu i im? Oby <3
    I kurcze! Czemu tak krótko? :P

    Pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Krótko!!! Chcę więcej :P
    Oooo w końcu wiemy dlaczego Ian tak się trzyma tego małżeństwa...ale jak dla mnie to i tak robi ogromny błąd..nie powinien stawiać wszystko na pieniądze..Skoro kocha Car,,Ehh mam nadzieję że to zrozumie i obudzi się gdy nie będzie już za późno..
    O cholerka jeszcze dziadkowie...I komu tu teraz pomóc ? :(
    Może uda się że i jemu i im się uda :)
    Czekam na kolejny!
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej kochana :-)
    Rozdział jak i całe opowiadanie cudny choć jest zdecydowanie za krótki...
    Dobrze, że Caroline poznała prawdę i wie czemu Ian tak bardzo chce ślubu. Uważam jak Nita, że brunet popełnia ogromny błąd chcąc ożenić się z Nikki tylko dlatego, że jej ojciec dał pieniądze na fundację.
    Kurczę Car ma teraz wielki orzech do zgryzienia. Mam nadzieję, że uda się jej pomóc dziadkom i Ianowi.
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej!
    Robi się coraz ciekawiej. Mam nadzieję, że Kat naprawdę jej pomoże i pomoże zrozumieć Ianowi, że popełnia błąd. Ciekawi mnie też co Caroline zamierza zrobić z tą kasą. Nie karz mi za długo czekać na nn proszę.
    Czekam z niecierpliwością.

    U mnie nowy na
    youaretoocomplicated.blogspot.com

    Pozdrawiam gorąco! Buziaczki :-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam do siebie na nowy rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej!
    U mnie nowy, serdecznie zapraszam!
    youaretoocomplicated.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to motywacja dla mnie, dziękuje !