+18
-Więc mówisz, że nie masz na sobie bielizny? – Śmiał się
pijąc whisky i zerkając na mnie. Leżałam po przeciwnej stronie na kanapie i
piłam kolejną lampkę wina. Ewidentnie szumiało mi w głowie, ale świetnie się
bawiłam.
-Tylko dołu, stanik mam. – Roześmiałam się. – Nie lubisz
czasami pochodzić bez bokserek?
-Wole chodzić bez stanika. – Śmiał się pijąc drinka. –
Wracając do tematu Twojej ogromnej gotówki na koncie, co zamierzasz zrobić?
-Oh. – Podniosłam się. – Kate zadaje mi to samo pytanie,
a ja…Nie mam pojęcia. – Wzruszyłam ramionami siadając wygodnie. – No wiesz,
niecodziennie dysponuje się taką gotówką. – Założyłam nogę na nogę. Spojrzał na
mnie i się uśmiechnął.
-Dolać wina?
-Chętnie. – Odparłam wypijając ostatni łyk. Podszedł do
komody, na której stał alkohol. Włączył między czasie wierze, z której
poleciały jakieś hity.
-Uwielbiam ten kawałek…-zaśmiał się ruszając biodrami
niczym rasowa tancerka. Patrzyłam na niego rozbawiona i klaskałam z podziwem.
-Myślę, że słabo wyczuwasz rytm. – Rzekłam kładąc nogi na
stolik. – Zdecydowanie, nie masz poczucia rytmu skarbie.
-Nie mam? – Zaczął powoli podchodzić do mnie. – Jesteś
tego pewna?
-Jak najbardziej…
-Czy jesteś tego pewna? – Ponowił pytanie i nie czekając
na moją odpowiedź zaczął łaskotać moje stopy.
-Nie, nie, nie! – Krzyczałam wijąc się i trzymając moją
sukienkę. – Proszę nie! – Błagam, kiedy jego dłonie przeniosły się na moje
żebra. Miałam wrażenie, że jego gilgotki trwają wieczność. Krzyczałam i śmiałam
się na zmianę. – Masz idealne wyczucie rytmu! – Wykrzyczałam w końcu.
-Widzisz? Jak chcesz to potrafisz. – Zaśmiał się siadając
obok i łapiąc oddech. – Śmierdzą Ci stopy. – Dodał wąchając swoje dłonie, a po
chwili wesoło się roześmiał.
-Wal się. – Rzuciłam obrażona poprawiając włosy.
Spojrzałam na niego kątem oka obserwując jak dumnie siedzi i łapie oddech z
zamkniętymi oczami. Jednym ruchem usiadłam na nim w rozkroku.
-A Ty co?
-Sprawdzam czy… masz łaskotki. – Zaśmiałam się maltretując
jego żebra. Nie krzyczał tak jak ja, ale wił się niczym dziewica pod dotykiem
mężczyzny.
-Dobra, dość. – Śmiał się łapiąc moje nadgarstki.
Zrobiłam naburmuszoną minę i patrzyłam na jego twarz. Oczy płonęły z pożądania,
usta powoli zakrywały uśmiech a zmarszczki koło oczu prostowały się. Mój oddech
przyśpieszył tak jak i jego. Uwolnił moje nadgarstki i niepewnie położył swoje
dłonie na moich biodrach. Poczułam jego ręce na brzegu sukienki. Unosiła się w
górę ud. Ręce powędrowały na zapięcie stanika, aby uwolnić moje piersi. Sutki
stanęły mi dęba i przebijały się przez delikatny materiał zielonej sukienki.
Ujął moje cycki w dłonie i kciukami obrysował twarde jak skała sutki. Chwilę
później poczułam wokół nich ciepło i wilgoć. Jęknęłam. Uwolnił moją pierś z sukienki i zaczął ssać
sutek, wciąż podtrzymując drugą. Oddychałam płytko. Przesuwał delikatnie
wargami po zboczu mojej piersi, zbliżał się do drugiego sutka, żeby również go
possać. Rozsunął swoje nogi sprawiają, że moje także się rozsunęły. Jego palce
wspinały się po wewnętrznej stronie moich ud. Drażnił wgłębienia wysoko w
pachwinach. Zadrżałam. Zamknęłam oczy i odchyliłam głowę w tył. Jego oddech
gładził moją skórę. Chwilę później przywarł ustami do mojej szyi, trochę
powyżej pulsującego tętna. Odchyliłam głowę mocniej. Trącił mnie nosem i lekko
ugryzł. Jego ręka znalazła się między moimi udami. Palce ślizgały się na
zewnątrz, a potem wślizgnęły się do środka. Jęknęłam.
-Uwielbiam dźwięki, które wydajesz, kiedy jesteś
podniecona. – Wymruczał mi wprost do ucha, Jego ręka wydobyła ze mnie kolejny
jęk. Jego palce poruszały się na zewnątrz i w środku i były chwile, gdy drżałam
na skraju orgazmu, Droczył się ze mną. Poruszał nimi bardzo wolno, ustami
malował na mnie erotyczne wzory. Na chwilę się wycofał, zostawił mnie samą,
dyszącą. Znów mnie dotknął, wylądowały na mnie miękkie pociągnięcia opuszków
jego palców, za chwilę urozmaicone mocniejszymi kolistymi ruchami. Wygięłam się
i jęczałam cicho wbijając paznokcie w jego przedramiona. Nie śpieszył się.
Wykonywał bardzo powolne ruchy. Delikatne. Mruczał mi do ucha słodkie słowa,
muskał nosem i ustami moją skórę. Prowadził mnie do podniecenia ustami i
palcami. Językiem kreślił esy-floresy na moim obojczyku, w końcu wydobył ze
mnie pierwsze głośniejsze westchnienie, a po chwili gwałtowniejszy wdech.
Wszystko odpłynęło – poza nim. To był cud. Radość. Przyjemność. Zapomnienie.
Wieczność. Kiedy dochodziłam wypowiadałam nieśmiało jego imię. Załkałam i
powiedziałam je znowu. Przycisnął dłoń do epicentrum mojego orgazmu i trzymał,
a błogość zalewała falą całe moje ciało. Opadłam na niego chowając twarz w
zgięciu jego szyi. Wciąż było mi mało. Ustami muskałam jego skórę tuż przy
mojej twarzy, a dłonią odpinałam kolejne guziki jego koszuli. Chwilę potem
jeździłam dłonią po jego twardym i gładkim torsie. Mruczał coś niezrozumiałego
i zaciskał wilgotną dłoń na moim pośladku. Spojrzałam mu w oczy, a potem na
jego rozchylone usta. Złączyliśmy się w namiętnym pocałunku, który pochłonął
mnie do reszty. Słyszałam jak grzebie coś przy pasku, po chwili podniósł mnie
do góry, a w następnej sekundzie powoli wsuwał się we mnie. Jęczałam wprost do
jego ust. W domyśle z pewnością nie miał delikatnego seksu – wchodził we mnie
mocno i stanowczo trzymając mnie za biodra. Trans. Pchnięcie za pchnięciem.
Moje jęki zamieniły się w krzyki. Krzyczałam jego imię błagając o więcej. Doszliśmy
w tym samym czasie. Dzieliliśmy ten sam błogi stan patrząc sobie w oczy i
wyczerpani muskając swoje usta. Gładziłam delikatnie jego kark leżąc na jego
ramieniu.
-Pójdę do toalety. – Szepnęłam mu na ucho i po zabraniu swojego
biustonosza delikatnie zeszłam z jego kolan.
Zakluczyłam drzwi i poprawiłam od razu włosy, które były w kompletnym
nieładzie. Usłyszałam dzwonek do drzwi i w jednej chwili zamarłam.
-Nikki, skarbie…-usłyszałam donośny głos Iana. – Wejdź. –
Zamknął drzwi. Fuck. Raz się żyję, przecież nie będę w tej łazience czekać
wiecznie. Szybko założyłam stanik, przetarłam policzki i wyszłam z łazienki, a
tam…Kat, serialowa Bonnie.
-Co masz taką przestraszoną twarz? – Zaśmiała się siedząc
na kanapie.
-Myślałam, że…że to Nikki. – Zaśmiałam się nerwowo. – Jak
mogliście?
-Udało się. – Rzekł Ian unosząc drink w geście
zadowolenia.
-Wiem o was. – Powiedziała Kat. – Wiem, że się spotykacie
potajemnie i sądząc po zapachu unoszącym się w powietrzu nieźle się zabawiacie.
– Puściła mi oczko.
-Ja…-zacięłam się stojąc wciąż w jednym miejscu.
-Możesz mi zaufać. Chciałam raczej ubić z Tobą targu.
Potrzebuje architekta, aby urządził mi moje mieszkanie w Atlancie. Ian Cię
polecił, sugeruje, że jesteś naprawdę dobra… W tym jak i w innych rzeczach. – Zaśmiała
się.
-Owszem, jestem dobra…w tym i innym. – Zaśmiałam się
siadając na kanapie. – Zapraszam Cię do siebie w poniedziałek, najlepiej z
planem mieszkania. – Uśmiechnęłam się dopijając wino.
-Dwunasta będzie odpowiednia? – Spojrzała na mnie
ukazując szereg swoich śnieżnobiałych zębów.
-Jak najbardziej.
***
-Będziesz rzygać? – Zapytała Kate wchodząc do jej salonu.
-Dlaczego miałabym rzygać? – Spojrzałam na nią.
-Walisz alkoholem na kilometr, a chce Cię położyć do
swojego łóżka. – Zaśmiała się. – Czyste zabezpieczenie! – Podniosła ręce w
geście poddania.
-Spadaj. – Rzuciłam w nią poduszką. – Czuję się świetnie.
-Widać. Orgazm maluje Ci się na twarzy. Swoją drogą… Czy
to niezakazane?
-Orgazm? – Spojrzałam na nią pijąc herbatę.
-Orgazm z facetem, który za miesiąc bierze ślub.
-To jest tak samo zakazane jak zdradzanie swojej
przyszłej żony przed ślubem, ale wiesz co? Zamierzam odbić jej Iana. Nie poddam
się. Za dużo nas łączy i jeżeli nie zmieni zdania przed ślubem będę tą osobą,
która w kościele zaprotestuje. I wiesz co? Walić to. Walić konsekwencję.
-Skarbie, za dużo wypiłaś…
-Nie Kate. Chcę Jego. Z każdą wadą. Z każdą zaletą. Z
każdym żartem. Z głupimi pytaniami. Z wszystkimi przyzwyczajeniami. Z każdym
nawykiem. Z wszystkimi grymasami na twarzy. Z marudzeniem. I wszystkimi
złośliwościami. Chcę Jego. Nawet, gdy ciężko ze sobą wytrzymać. Gdy obrażamy
się na siebie na 5 min. Z wstawaniem w południe. Z każdym przytuleniem, nawet
gdy mówię, że nie chcę. Z każdą niespodzianką. Z cierpliwością. I kiedy jej już
brakuje. Gdy się budzę. I gdy zasypiam. Gdy razem gotujemy. Gdy dzwoni z
pytaniem na co mam ochotę, bo właśnie jest w sklepie. Gdy męczy mnie swoimi
ulubionymi piosenkami. Gdy każesz mi oglądać kolejny horror albo jakiś film piąty
raz. Z kwiatkami zrywanymi po północy. Z wspólnym patrzeniem w gwiazdy. Z
wycieczkami. Z piknikami. Z pomysłami. Z najmniejszymi gestami. Chcę Jego z
wszystkim, bo bez tego wszystkiego nie będę szczęśliwa. Rozumiesz? On jest moim
kluczem do szczęścia. Wiem to, czuje to.
-Nie wiem co mam powiedzieć…- Kate patrzyła na mnie
dużymi oczami.
-Powiedz, ze mi pomożesz, kiedy będę potrzebować wsparcia
w tej walce.
-Oczywiście. – Rzuciła się na mnie i przytuliła jak swoją
młodszą siostrę.
Hej kochana :-)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze jest cudny...
Nie ma to jak mieć cudowny orgazm z facetem, który za miesiąc bierze ślub :-)
Kurczę już myślałam, że będzie ostra konfrontacja Nikki z Caroline i nawet w myślach sobie wyobrażałam sobie jaką bijatykę, a tu Ianowi z Kat na żarty się zebrało...
Strasznie jestem ciekawa jak to wszystko się dalej rozwinie
Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
Caroline..
OdpowiedzUsuńCzytam Twojego bloga od długiego czasu, niestety nie dodawałam komentarzy, bo zawsze kolejne rozdziały czytam na telefonie, a blogspot zrobił coś takiego, że praktycznie nie mam możliwości dodania komentarza z telefonu (cały czas muszę wybierać jakieś głupie obrazki).
Chciałabym Ci powiedzieć,że z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały, świetnie piszesz, wszystko pochłaniam zawsze w ciągu dosłownie minuty, dwóch, a potem myślę "To już? Koniec? Znowu trzeba czekać?". Więc proszę pisz więcej i więcej, a ja pomimo tego, że nie zawsze zostawię komentarz, to każdy rozdział przeczytam od początku do końca, tego możesz być pewna :)
Dziękuję za te wszystkie, opublikowane do tej pory rozdziały i proszę o jeszcze więcej.
Urzekł mnie ten przepiękny wstęp do poprzedniego rozdziału.. Zastanawiałam się nawet, czy gdzieś sobie tego nie zapisać albo nie opublikować, zaznaczając jak mądre słowa napisałaś..
Stokrotne dzięki za całą Twoją twórczość :)
Pozdrawiam i życzę niesłabnącej weny:)
The Raspberry
Hej!
OdpowiedzUsuńNa początku powiem, że rozdział niesamowity. Myślałam, że Caroline nigdy nie przyzna się przed samą sobą, że coś do niego czuje. Twoje opowiadanie rozkwita z rozdziału na rozdział. Przyznaję, że dawno tu nie zaglądałam i musiałam trochę nadrobić. Pewnie nazwa Someone nic Ci nie mówi, więc powiem tylko, że wcześniej podpisywałam się Zosia. Czytałaś moje opowiadania i dlatego mam nadzieję, że zajrzysz również na nowe, które właśnie zaczynam. Po wszystkim co ostatnio wydarzyło się w moim życiu nie miałam już serca wracać do poprzedniego. Dlatego liczę, że to też może się podobać.
youaretoocomplicated.blogspot.com
Zapraszam i oczywiście czekam na nexta u Ciebie.
Buziaczki :-*
Wow! Rozdział Genialny!!! Kurcze jaki między nimi jest ogień i ta chemia!!
OdpowiedzUsuńW końcu
Caro przyznała że Ian to ten jedyny! Popieram jej decyzję o walce o niego! Musi się jej udać..przecież Ian też do niej coś czuję..
Czekam na następny!
Buziaki :***
W końcu przyznała się, że chce Iana i to z całym bagażem jaki ze sobą niesie.
OdpowiedzUsuńKurde, tylko trochę nie podoba mi się fakt, że spotkają się, uprawiają seks a gościu dalej nie rezygnuje z tego durnego ślubu? Z kobieta której nie kocha? Nie rozumiem tego!
Ale emocje! Ach co za emocje! Genialnie opisane! Podziwiam!