czwartek, 7 stycznia 2016

Rozdział 21

-Masz naprawdę spaczone wyobrażenie o tym, co jest romantyczne. – Powiedziała Kate z ustami pełnymi sushi, kiedy przy cała wcześniejszą godzinę opowiadałam o moim super seksie z brunetem.
-Doprawdy słodko wyglądasz, kiedy ryż wypada Ci z mordy. – Wywróciłam oczami. Prychnęła, a kciukiem pozbierała z podstawki ziarenka ryżu i oblizała go. Wycelowała we mnie pałeczki z poplamionymi sosem sojowym końcówkami i powiedziała:
-Facet mówi Ci, że masz gruby tyłek, a ty się robisz mokra? Coś jest z Tobą mocno nie tak, pączusiu.
-Boże… Nie powiedział, że mam gruby tyłek – odparłam. – Chodziło o to, że podobam mu się taka, jaka jestem. Z boczkami, z podkrążonymi oczami i tak dalej… - powiedziałam biorąc sushi do ust. Wzruszyła ramionami i zamoczyła kolejny kawałek pikantnego tuńczyka w mieszaninie sosu sojowego i wasabi.
-Ech! Nie słuchaj mnie. Po prostu jestem zazdrosna, że ty słuchasz tych wszystkich cudownych słów, a mój facet jest daleko ode mnie.
-Frustracja seksualna? – Zaśmiałam się porywając z jej talerza kawałek ryby.
-Ehe…
-Biedactwo. Nie masz przyjaciela na baterie? – Spojrzałam na nią przekręcając głowę.
-Padły mi baterie w tym skurwysynie i jeszcze ich nie wymieniłam. – Powiedziała z szerokim uśmiechem a potem znowu wzruszyła ramionami. – Przyjaciele na baterie nie mogą Cię zabrać na sushi.
-To ja zabrałam Cię na sushi. – Powiedziałam oburzona.
-Jakaś szansa na to, że trafi mi się coś po sushi? – Zapytała uwodzicielsko oblizując pałeczki. Zaśmiałam się tak głośno, że inni klienci restauracji odwrócili się w naszą stronę.
-Raczej nie.
-Dlaczego? Bo ślinisz się na widok Pana Iana Gigantycznego Magicznego Kutasa Somerhaldera? – Spojrzała na mnie mrużąc oczy.
-Zmieniając temat.- Zaśmiałam się popijając wino. – Co się stało z tym jak mu tam było przed Mattem? Spojrzała na mnie tym swoim spojrzeniem: uniesiona brew, wydęte usta, jednym słowem wcielenie złośliwości.
-Nie lubił króliczków. – Powiedziała spokojnie zabierając z mojego talerza łososia z awokado. Moja ręka zatrzymała się w połowie drogi między talerzem a ustami.
-Kiedy sprawiłaś sobie króliczka?
-Nie mam królika. – Odparła zrezygnowana. – Totalnie nie pociąga mnie koleś, który nienawidzi króliczków. Z takim typem musi być coś nie tak. Kto nienawidzi króliczków? I nie śmiał się z LOLcats.com. Powiedział, że ta strona jest…-zniżyła głos i rozejrzała się. – Głupia i kretyńska.
-Auć. Jak komuś mogą się nie podobać zdjęcia kotów ze śmiesznymi podpisami. Kretyn.
-No i rzuciłam go. A poza tym seks był dość kiepski. Właściwie to fatalny. A wiesz, że – dodała znów mierząc we mnie pałeczkami. – Ostatni fantastyczny seks uprawiałam z facetem godnym na miano mojego chłopaka?
-Matt? – Spojrzałam z rozbawieniem w oczach. – Więc szukasz chłopaka…
-Halo? A Pani gdzie była? Tak, zdecydowanie szukam chłopaka. I chcę dostać cały pakiet. Chcę mieć pierścionek na palcu. I dzieci. Wszystko. – Dopiła wino.
-Przereklamowane. – Zaśmiałam się wkładając gotówkę w rachunek. – Muszę iść, mam masę pracy. Szef siedzi mi na karku. Masakra.
-Coś poważnego?
-Wiesz. Każe mi teraz więcej siedzieć w agencji i jest zły, że niby przeze mnie uleciało mu kilka zleceń. Oczywiście to nie jest moja wina, ale warto się na kimś wyżyć. – Zaśmiałam się chowając portfel do torebki.
-Ja jutro mam rozmowę o prace w studio fotograficznym. Trzymaj kciuki.
-Będę. Pa mała. – Cmoknęłam ją w policzek wychodząc z restauracji.
-No pa, pa grubasie. – Rzuciła za mną odpisując na jakąś wiadomość.

***
Ubrana w czerwony dres siedziałam pod kołdrą na kanapie i pijąc herbatę szkicowałam projekt. W tle grało cicho radio wprawiając mnie w naprawdę cudowny nastrój. Chwilę przed 20 usłyszałam dzwonek do drzwi. Ociężale podniosłam się z łóżka i wsuwając nogi w śnieżnobiałe kapcie poszurałam do drzwi. Otworzyłam je szybciej, gdy po raz kolejny usłyszałam dzwonek.
-Jensen? – Spojrzałam pytająco. Stał oparty o framugę trzymając dłonie w kieszeni.
-Mogę? – Zapytał cicho, lecz z tak dobrze znaną mi chrypką.
-Proszę. – Otworzyłam szerzej drzwi. – Chcesz coś pić? – Zapytałam zakluczając zamek.
-Nie, ja… ja tylko na chwilę. – Spojrzał na mnie.
-Zapraszam. – Wskazałam ręką salon i weszłam zaraz za nim. – Wybacz bałagan, pracowałam. – Powiedziałam w pośpiechu składając koc.
-Nie ma problemu, to ja wpadłem bez zapowiedzi. – Usiadł na kanapie wprost kominka.
-Coś się stało? – Zapytałam siadając w bezpiecznej odległości.
-Daj mi jeszcze jedną szanse. – Powiedział jednym tchem. – Nie zawiodę Cię.
-Jensen…-przerwałam mu.
-Daj mi dokończyć. – Spojrzał na mnie swoimi zielonymi, smutnymi oczami. – Byłem durniem wiesz? Boże… Jak mogłem Cię stracić. Jesteś aniołem, boginią. – Zaśmiał się patrząc w swoje dłonie. – Tylko kretyn taki jak ja mógł od tak, za pomocą pstryknięcia palca pozbyć się kogoś takiego jak Ty. – Wstał nagle i przechadzał się po pokoju. – Wiesz… dużo myślałem. Te wszystkie kobiety, które miałem w łóżku…to…to…to nic? Wiesz. Przy Tobie…nic, żadna z nich…żadna…to wszystko to było nic. – Plątał się w słowach stojąc naprzeciwko ugaszonego kominka. – Ja myślałem, że my już tak na zawsze…no wiesz razem. Ja, Ty i nasze dzieci. Że ten pieprzony kominek będzie palił się w święta, a my będziemy siedzieć przy pierdolonej choince śpiewać te popierdolone kolędy. Wiesz? – Spojrzał w końcu na mnie. – Myślałem, że nic nas nie rozdzieli. Myślałem, że Ty się nie dowiesz. Boże… przecież ja wcale nie myślałem. Byłem kretynem, wiesz? Idiotą. Sukinsynem. Frajerem. Wiem o tym. Wiem wszystko. – Padł przede mną na kolana. – Nie mogę bez Ciebie żyć Care. Nie mogę. Moje życie wypełniła pustka, totalna pustka. Ja…ja będę się leczył. Mówiłaś, że jestem chory. Wyleczę się, dla Ciebie, dla nas. Zaczniemy od nowa. Wiesz Ty i ja. Razem. Wspólnie. – Złapał moje dłonie w swoje i całował ich wierzch. – Będziemy mieć dzieci, zrobimy ten remont i będziemy fajną, szczęśliwą rodziną… Czyż to nie piękne? – Mówił w kółko patrząc na mnie jak obłąkany. W moich oczach stanęły łzy.  Tyle słów wypłynęło z jego ust w tak krótkiej chwili. Kiedy ja ostatni raz mogłam liczyć na taką szczerość?
-Jensen…-zabrałam dłonie i odsunęłam się od niego. –Nie. Nie mogę. To koniec. Definitywny koniec. Nie możemy zacząć od nowa. Po prostu, nie możemy. Nie uda nam się. Mi się nie uda. Będę dusić się w tym związku.
-Dlaczego? Caroline, dlaczego. Księżniczko moja…
-Nie mów tak do mnie. – Warknęłam wstając. – Nie jestem ani księżniczką ani tym bardziej Twoją. Jestem dla Ciebie obca osobą, rozumiesz? – Zapytałam patrząc na niego z góry.
-Care…-wstał nagle i ujął moją twarz w dłonie. – Spójrz na mnie. – Rozkazał. – Spójrz do cholery.
-No i co? Po co mam patrzeć? – Zapytałam kładąc swoje dłonie na jego.
-Dlaczego nie możemy spróbować?
-Nie kocham Cię. – Wyszeptałam spuszczając wzrok.
-Słucham? – Zaniemówił. Patrzyłam jak jego oczy nagle ciemnieją a źrenice rozszerzają się. – Powtórz to głośniej.
-Nie kocham Cię. – Powiedziałam pewniej. – Rozumiesz? –Zabrałam jego dłonie z mojej twarzy. – Nie kocham Cię. Zniszczyłeś wszystko. Zniszczyłeś Nas. Nasze plany. Naszą miłość. – Powiedziałam wściekła podchodząc do komody. –Nie kocham Cię!
-Dla…-zaczynał.
-Skończ i wyjdź stąd. – Powiedziałam opuszczając salon i zapalając światło w korytarzu. – Słyszysz? Wynoś się!
-Myślałem, że…
-Że co? Że CI wybaczę? Że dalej będziesz weekendami pieprzył mnie a od poniedziałku do piątku będziesz pieprzył pięć innych lasek? Tak myślałeś? To nie myśl, bo Ci nie wychodzi. Wynoś się i nigdy więcej nie zachodź mnie w domu. Rozumiesz? Nigdy. – Syknęłam otwierając drzwi.
-To są Twoje klucze. – Oddał mi pęczek. – Jutro na konto dostaniesz pieniądze, według naszej umowy. – Powiedział wychodząc za drzwi.
-Caroline…
-Żegnaj Jensen. – Powiedziałam oschle zatrzaskując drzwi. Przekręciłam zamek i zgasiłam światło. Nalałam do szklanki whisky i jednym łykiem opróżniłam szkło. Usiadłam na kanapie i w jednej sekundzie poczułam ja straciłam resztki sił. Patrzyłam przed siebie i dałabym uciąć sobie rękę, że o niczym nie myślałam. Nie było mi nawet smutno. Nie miałam ochoty płakać. Po prostu siedziałam i patrzyłam w ścianę. Mój telefon zawibrował. Miałam tylko nadzieję, że to nie Jensen. Na wyświetlaczu widniała tylko wiadomość od Iana

„Co powiesz jutro na kino i kolację u mnie? Nie mieliśmy okazji porozmawiać, I.”


Patrzyłam dłuższą chwilę na ten zlep liter i nie wiedząc czemu odpisałam tylko „Ok.” i postanowiłam dalej delektować się spokojem i ciszą.

___
Kolejny rozdział. Mam nadzieję, że trzymam poziom i podoba wam się cały zarys akcji. Cieszę się, że wciąż ze mną jesteście - to wiele dla mnie znaczy. Ostatnio miałam mase spraw na głowie i nie miałam czasu żeby zaglądać do was i komentować dlatego też teraz zostawiam wam moje wypociny i lecę nadrabiać do was moje zaległości! Buziaki :*

PS: Zakładka outfits cały czas zaprasza, zaglądacie tam? 

6 komentarzy:

  1. Hej :-)
    Rozdział jak zawsze cudny...
    Dobrze Caroline zrobiła każąc wyjść Jensenowi i nie wybaczając mu. Może i on coś zrozumiał, ale za dużo tego wszystkiego było z jego strony, a Care zasługuje na to by być szczęśliwa.
    Kurczę ciekawe o czym Ian chce z nią porozmawiać. Czyżby w końcu w końcu poszedł odzyskał rozum i zdecydował się na coś?
    Czekam z wielką niecierpliwością na nowy rozdział.

    P.S. Nie masz za co przepraszać za nieobecność... Sama czasem narzekam na brak czasu...
    Również świetnie piszesz i nawet nie wyobrażasz sobie z jaką przyjemnością je czytam aż żałuje, że nie mogą być dłuższe.

    OdpowiedzUsuń
  2. CZAD rozdzial ! :D Nie moge sie doczekac nastepnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, nie mogłam sie oderwać. Idealnie mi się go czytało. Uważam tak samo jak Alikus, że Caroline postąpiła właściwie!
    I nie przepraszaj za brak czasu, każdy ma go za mało, doskonale Cie rozumiem ;)

    PS Zapraszam do mnie na nowy fragment jeśli masz ochotę!http://dziennikksiazkoholiczki.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. Pana Iana Gigantycznego Magicznego Kutasa Somerhaldera - Haha padłam tak samo po tekście z króliczkami xD Hahaha..
    Bravo dla Caroline ! Bardzo dobrze zrobiła..ten dupek myślał że przyjdzie powie kilka słów a ona od razu rzuci mu się w ramiona i wybaczy..niech spada na drzewo o!
    Czekam na następny!
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Początek mnie rozwalił! I zrobiłam się głodna!
    Uwielbiam sushi! Aż mi w brzuchu burczy i kombinuję co by tu zjeść! Ajjjjjj:(

    Nie wiem... Jak on śmiał? Myślał, że powie kocham cię i co i już będzie jego?
    O nie. Nie. Nie. Nie ma tak lekko, raz stracił i koniec. Więcej szans być nie może!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej ;) Zapraszam na nowy rozdział na http://otchlan-uczuc.blog.onet.pl
    Buziaki :****

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to motywacja dla mnie, dziękuje !