Złapałam w pośpiechu klucze od samochodu i szybkim
krokiem opuściłam swój dom. Wsiadłam do samochodu stojącego na podjeździe i z
piskiem opon opuściłam miejsce parkingowe. Skierowałam się prosto na autostradę
w stronę LA. Za niecałą godzinę powinnam być w miejscu docelowym.
-Care? Co Ty tu robisz? – Drzwi otworzył mi Ian.
-Jesteś sam? – Zapytałam cicho trzymając przy sercu spory
plik wydrukowanych kartek.
-Tak, wejdź. – Otworzył szerzej drzwi, abym mogłam
przejść w głąb salonu. – Co się stało? – Spojrzał na mnie uważnie.
-Od kiedy wiedziałeś? – Rzuciłam kartki na stół, część z
nich spadła na ziemie. – To wszystko to są zdjęcia Jensena z kochankami.
Aktorki. Modelki. Piosenkarki. Popatrz…-wskazałam dłonią na kartki na ziemi. –
Ty także tam byłeś! Jak długo mnie oszukujesz?! Jak długo się pytam. – Zaczęłam
uderzać pięścią w jego tors.
-Uspokój się! – Krzyknął przyciągając mnie do siebie i
zamykając w żelaznym uścisku. – Już spokojnie…-szepnął czulej gładząc moje
plecy.
-Jak długo…-powtarzałam w kółko płacząc. Przytulił mnie
mocno i zaprowadził na kanapę. Usiadłam niepewnie wycierając łzy. Ian bez słowa
okrył mnie kocem i poszedł do kuchni zaparzyć herbatę. Po chwili wrócił z
błękitnym kubkiem.
-Proszę, wypij. – Powiedział cicho siadając obok mnie.
Złapałam w dłonie ciepłe naczynie i upiłam łyk naparu. Melisa.
-Powiesz mi? –Szepnęłam cicho nawet na niego nie patrząc.
-Jensen nigdy nie przerwał zdrad. Nigdy. Zdradzał Cię
cały czas będąc na planie. To, że nie wchodziłaś na portale było dla niego
czymś idealnym. Skąd masz te zdjęcia?
-Mania, moja siostra mi je wysłała…-upiłam kolejny łyk
herbaty. – Dlaczego mi nie powiedziałeś? Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi. – Szepnęłam
z wyrzutem.
-Jesteśmy. – Odparł krótko. – Jednak nie należę do osób,
które niszczą związki. To sprawa między Tobą, a Jensenem nic mi do tego…
-Więc pozwoliłeś żebym cierpiała? Żebym dalej ślepo w to
wszystko wierzyła? To okropne. – Oburzyłam się.
-Wiem, przepraszam. – Szepnął cicho trzymając mnie za
rękę.
-Na nic Twoje przeprosiny Ian. Gdybym wiedziała, że to Ty
jesteś zdradzany powiedziałabym Ci o tym bez względu na konsekwencje. Twoje
argumenty są słabe zupełnie tak jak Twoja postawa. – Wyrwałam swoją dłoń z jego
uścisku.
-Care…
-Nie Ian. Nie. – Spojrzałam na niego. – Daruj sobie i
zajmij się swoim cudownym, przyszłym małżeństwem. Mam nadzieje, że Tobie nigdy
nikt takiego świństwa nie wywinie. – Rzuciłam krótko wstając z kanapy.
-Nie mogę Cię stracić. – Stanął naprzeciwko mnie. – Nie
mogę.
-Owszem, nie możesz, bo nigdy nie byłam Twoja. Jesteś dupkiem
Somerhalder, największym dupkiem, jakiego znam. – Powiedziałam zła biorąc
klucze ze stołu. W jednej chwili Ian przyparł mnie do ściany i całował
najbardziej zachłannie jak mógł. Odwzajemniłam z równym zaangażowaniem jego pieszczotę,
lecz po chwili wyswobodziłam się z jego uścisku. – Żegnaj Ian. – Rzuciłam
krótko i w pośpiechu opuściłam jego mieszkanie. Wsiadłam do samochodu i pierwsze,
co zrobiłam po ruszeniu z parkingu zadzwoniłam do swojej siostry.
-Halo? – Odebrała po którymś sygnale.
-Dziękuje. – Powiedziałam tylko.
-Nie jesteś zła? – Zapytała cicho.
-Nie. Otworzyłaś mi oczy, gdyby nie Ty dalej bym mu ślepo
wierzyła. Pękło mi serce, ale…co zrobić? Wracam do domu i chce rozwodu, bez
dwóch zdań. Już dostał szansę i nie poprawił się. Nie mam, po co dłużej w tym
siedzieć.
-Masz rację, trzymam kciuki. Dzwoń jak cos, idę spać
dalej. Kocham Cię. – Rozłączyła się.
***
-Mogę Ci to wyjaśnić…-powiedział Jensen siadając
naprzeciwko mnie.
-Nie chce wyjaśnień. – Odparłam spokojnie. – Masz masę
kochanek. Miałeś masę kochanek. Ty jesteś chory. To powinno się leczyć. – Dodałam
popijając wino.
-Kocham Cię i nie chce Cię stracić. – Mam deja vu, już to
dziś słyszałam.
-Masz problem, trzeba było myśleć zanim zaciągnąłeś tą
gromadkę lasek do swojego łóżka. Jutro wyjeżdżam, chciałabym po powrocie zastać
puste mieszkanie. – Powiedziałam wstając z kanapy.
-Wyrzucasz mnie? – Zapytał cicho.
-Tak. Z domu i z mojego życia, chce rozwodu. Prześle Ci
papiery rozwodowe na dniach. Mam nadzieję, że nie będziesz robił problemów.
-Jesteś tego pewna? – Spojrzał na mnie.
-Jak nigdy niczego w życiu. Dziś pozwalam Ci tutaj spać,
ale jutro masz zacząć się pakować i nie chce Cię więcej widzieć, zrozumiałeś? –
Spojrzałam na niego stojąc w progu salonu.
-Tak. – Powiedział cicho patrząc w swoje dłonie.
-Świetnie. – Odparłam i udałam się wprost do naszej, a
teraz już mojej sypialni. Oparłam się o drzwi i w końcu dałam upust swoim
emocjom. Popłakałam się jak mała dziewczynka. Chyba każdy z nas miał taką jedną miłość. Taką
miłość, która zatrzymywała świat, która kiedy patrzyłeś na ukochaną osobę to
wiedziałeś, że tak wygląda szczęście. Te słynne trzy metry nad niebem były
niczym w porównaniu z tym jak się czułaś. To takie braterstwo dusz, takie coś,
że rozrywa od środka, masz łzy w oczach, ale spokojnie, to łzy szczęścia.
Ściskało Ci żołądek, nerkę, płuco, kurwa, serce, serce też ściskało, kiedy on
Cię dotykał. A przecież dotykał głębiej, mocniej, intensywniej, dostawał się
pod powłokę skóry i łaskotał Twoją duszą. Kiedy całował to przekazywał smak
życia, jakoś tak byłaś nieśmiertelna, nie? Każdy miał taką miłość, która
rozpierdalała system, która miała się nie kończyć, która była jak niekończąca
się bateria z pokładami radości. Właśnie taką miłością był dla mnie Jensen, ale
najgorsza jest świadomość, że ja nie byłam taką miłością dla niego. Usłyszałam
pukanie do drzwi.
-Tak? – Zapytałam cicho wycierając policzki.
-Wpuścisz mnie na chwilę? – Zapytał Jensen.
-Wejdź. – Rzuciłam krótko.
-Zabiorę kilka swoich ubrań i pojadę do Jareda. Jutro
przyjadę po resztę rzeczy. – Powiedział cicho nie patrząc na mnie. Nie
odpowiedziałam. Patrzyłam jak chodzi po pokoju i zbiera do małej, podręcznej
walizeczki ubrania. Siedziałam na skraju łóżka zalewając się łzami. Moje serce
rozrywał ogromny żal. Wodziłam wzrokiem za swoim „mężem” patrząc jak w
pośpiechu pakuje ubrania. Tchórz. Egoista. Dupek. Idiota. Cisnęło mi się wiele
gorzkich słów na usta, ale nie byłam w stanie wyrzucić ich z siebie.
- Kiedyś o mnie zapomnisz, tak jak zapomina się jak
smakowała wczorajsza kawa, albo tak jak zapomina się o zeszłorocznym
śniegu. – Ukucnął obok mnie. -Zapomnisz, jaki ból był wymieszany z
pierwiastkami szczęścia i jak przyśpieszał oddech. Zapomnisz pojedyncze
słowa, gesty, myśli. Wszystko uleci z Ciebie jak życie z człowieka
przejechanego przez ciężarówkę. Ty kiedyś zapomnisz jak smakowało moje
imię. Oddasz serce w depozyt komuś innemu, komuś lepszemu. Komuś, kto nie
będzie takim idiotom jak ja. Dopiero teraz rozumiem, co straciłem. Jesteś
cudowną i śliczną kobietą. Szczęście wypełni Cię po brzegi, od paznokci u
stóp do końcówek rzęs. Życzę Ci tego, wiesz? – Dotknął dłonią mojego
policzka. -Będziesz żyć w spokoju, łykać złudzenia w pigułkach każdego
pojedynczego ranka. Ale nic nie będzie takie samo jak te nasze chwile. Jak
nasza samotność we dwójkę, jak nasze bycie razem, ale osobno. Dobranoc
księżniczko. – Musnął mnie w czoło i wyszedł z sypialni.
Hej kochana :-)
OdpowiedzUsuńRozdział jak i całe opowiadanie cudny, boski...
Dobrze, że Care dowiedziała się prawdy o swoim mężu i wcale się nie dziwię, że jest na Iana wciekła oraz, że nie chce go znać, bo jako jej przyjaciel powinien powiedzieć jej prawdę dużo wcześniej...
Strasznie ciekawa jestem jak to wszystko dalej się potoczy...
Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
O wow!
OdpowiedzUsuńNo wiedziałam, że wywinął jej takie świństwo, ale cholera! Końcówką mnie rozwaliłaś! To było takie, nie wiem jak to określić więc najprościej! Piękne! Cholernie, niesamowicie piękne! Aż mi się go żal zrobiło, a cholera nie powinno! Z takimi kuta*ami to do beczki na kapustę!
Pozdrawiam i czekam na dalej :)
Boże biedna Care :( To co napisałaś o miłości było takie piękne i wzruszające że aż mi się łezka w oku zakręciła..ona go tak kochała a z niego taki dupek..Chociaż ona też zdradziła go i to z jego przyjacielem ehh...Dobrze przynajmniej że przyjął to dosyć spokojnie i nie zamierza robić żadnych problemów...Ale to zapominanie raczej nie będzie takie łatwe jak zapomnienie o zeszłorocznym śniegu..Na pewno będzie z nią już to do końca :( Smutno tak...Kuźwa Ian to powinien dostać po jajach! Taki przyjaciel..i niech on odwoła ten pieprzony ślub! Chcę następny! Buziaki :***
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial ,jak zawsze !!! Czekam na nastepny :D ;)
OdpowiedzUsuńwitam! trafiłam tu przez Twój komentarz na jednym z blogów i postanowiłam odwiedzić, bardzo zainteresował mnie Twój wpis! Świetnie piszesz, muszę jednak nadrobić, by dać jakiś konstruktywny komentarz.
OdpowiedzUsuńPS Zapraszam do mnie jeśli masz ochotę poczytać :) http://dziennikksiazkoholiczki.blog.pl/
zapraszam na nowy rozdział :D http://dziennikksiazkoholiczki.blog.pl/
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy rozdział :D http://dziennikksiazkoholiczki.blog.pl/
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział http://otchlan-uczuc.blog.onet.pl Buziaki :***
OdpowiedzUsuń