czwartek, 19 listopada 2015

Rozdział 15

08.06
Poranki bywają ciężkie – to fakt powszechnie znany. Jednak, kiedy budzisz się w ramionach swojego ukochanego to chyba już nie jest tak źle, prawda? Podniosłam się na łokciach i spojrzałam na zegar ścienny. Wskazywał prawie siódmą, a w pokoju byłam tylko ja i Jensen. Spojrzałam na stolik nocny, na którym leżała karteczka od Kate – „Poszłam pobiegać. O 10 mamy uroczyste śniadanie, nie spóźnij się. K”. Westchnęłam ciężko i spojrzałam na Jensena. Spał smacznie wtulony w moją poduszkę, a jego ręka obejmowała mnie w pasie. Przekręciłam się na prawy bok, aby mieć lepszy dostęp do jego twarzy. Uwielbiałam jego umięśniony tors, który teraz miarowo unosił się wraz z jego spokojnym oddechem, uwielbiałam jego wyraźne rysy twarzy i kilkudniowy zarost, który drapał mnie z każdym pocałunkiem, ale świadomość tego, że Jensen może coś przede mną ukrywać sprawiał, że stawał mi się coraz bardziej obojętny. Kochałam go, ale raczej z przyzwyczajenia i obowiązku ślubnej obrączki niż z prawdziwego, szczerego uczucia.
-Czemu nie śpisz? – Szepnął zaspany nie otwierając oczu.
-Skąd wiesz, że nie śpie? – Zaśmiałam się gładząc jego policzek.
-Czuje Twój wzrok na sobie. – Zaśmiał się cicho przyciągając mnie bardziej.
-Nie mogę już spać, a dodatkowo jesteśmy zupełnie sami…-zamruczałam muskając jego usta.
-Gdzie Kate? – Otworzył oczy patrząc na mnie uważnie.
-Poszła pobiegać i widzimy się dopiero 10 na śniadaniu. – Odpowiedziałam jeżdżąc palcami po jego ramieniu. Nie musiałam długo czekać na obrót sprawy, gdyż Jensen od razu znalazł się nade mna i z pełnym pożądaniem zaczął pozbywać się kolejnych części mojej garderoby.

***
Ubrana w jeansy z wysokim stanem, krótki top i zwiewną bluzeczkę z długim rękawem siedziałam między Jensenem a Kate przy długim, śnieżnobiałym stole. Czarna zastawa idealnie prezentowała się wśród różowo pomarańczowych kwiatów.
-Podobał Ci się poranek? – Szepnął Jen kładąc dłoń na moim udzie.
-Owszem. – Uśmiechnęłam się kładąc swoja dłoń na jego. – Gdzie masz obrączkę?
-W portfelu, zapomniałem założyć. – Pocałował mnie w policzek. Spojrzałam na niego zła, nie lubiłam, gdy nie nosił obrączki i pozwalałam mu na to tylko i wyłącznie wtedy, gdy był na planie, ale nie miałam czasu na kłótnie z nim gdyż w końcu przyszła nasza trenerka. Niecierpie pożegnań, polubiłam te dziewczyny, ten tryb życia i oczywiście Hiszpanie, ale wszystko ma swój koniec i czas wrócić do swoich obowiązków i spraw.
-Już jedziesz? – Zapytałam siostrę widząc jak wychodzi ze swojego pokoju z walizkami.
-Tak, niedługo mam samolot i właśnie szłam się pożegnać. – Uśmiechnęła się smutno.
-Kiedy mnie odwiedzisz? – Zapytałam przytulając ją.
-Myślę, że niedługo. W sumie Ty do nas masz tę samą drogę. – Zaśmiała się.
-Jesteśmy w kontakcie, uważaj na siebie. – Pomachałam palcem.
-Ty też, a i wysłałam Ci coś na pocztę, ale zobacz to dopiero w domu, ok? – Spojrzała na mnie uważnie.
-Nie ma sprawy, buźka! – Pocałowałam ją w policzek i poszłam do swojego pokoju. – Mania już jedzie na lotnisko. – Powiedziałam do Jensena, który leżał ze swoim laptopem na łóżku.
-Oh, nie pożegnała się? – Zaśmiał się ironicznie.
-Daruj sobie. – Rzuciłam go poduszką. – Co robisz?
-Chyba chce zmienić samochód, wiesz? I tak przeglądam oferty. – Odpowiedział wpatrzony w ekran.
-Cóż, nie pomogę Ci. Muszę się spakować. Za ile jedziemy? – Zapytałam.
-Masz jakieś dwie godzinki do przyjazdu taksówki.

***

Podróżowanie ma swoje wady i zalety. Pomimo całej, niezliczonej ilości miejsc, które można odwiedzić wiąże się to z masą kilometrów do przelecenia, przepłynięcia czy też przejechania. Niestety, ale czternastogodzinny lot nie ma w sobie nic fajnego, a do tego męczy ze zdwojoną siłą niż podróż samochodem. Do domu dotarłam późną nocą, prawie, że nad ranem. Jensen od razu poszedł do łóżka wymordowany masakrycznie, ja natomiast postanowiłam zrezygnować gdyż wiem, że zaburzyłabym sobie kilka kolejnych dni. Muszę przemęczyć się przez cały dzień, aby normalnie wieczorem pójść spać. Weszłam do swojej kuchni i porannym zwyczajem włączyłam cicho radio żeby nie obudzić Jensena i przygotowałam sobie kawę i śniadanie. Muszę odebrać pocztę od mojej siostry, pojechać do biura i zrobić większe zakupy. Dziwnym sposobem dostaje nagłego Powera i jestem gotowa zrobić naprawdę wiele tego dnia. Wzięłam tacę ze śniadaniem, zgarnęłam po drodze laptopa i usiadłam na tarasie. Tęskniłam za tym miejscem. Na plaży jest niewielka ilość ludzi, która wcale nie zakłóca szumu oceanu. Usiadłam wygodnie na wiklinowym krześle i delektowałam się aromatyczną kawą. Moje myśli znowu powędrowały do Iana i naszego ostatniego spotkania. Uśmiechnęłam się na samą myśl tej cudownej aranżacji, którą wymyślił specjalnie dla mnie. Zastanawiałam się, co teraz robi – pewnie wraz z Nikki planuje kolejne ślubne rzeczy. Ciężko mi z tą myślą, ale jest dobrze tak jak jest, w końcu sam tego chciał. Odstawiłam kubek z powrotem na stół i otworzyłam swojego laptopa zanurzając się dogłębniej w moje zlecenia.

***

Obudził mnie budzik. Przeciągnąłem się i szybki ruchem wstałem z łóżka. Lubiłem sypiać w Los Angeles, tutaj jest zupełnie inne powietrze i zdecydowanie lepiej się tutaj wysypiam. Otworzyłem okno i wyszedłem z pokoju. Wyjąłem z lodówki resztki soku i nalałem do szklanki. Dziś miałem iść wybrać garnitur, ale zupełnie nie mam na to ochoty. Zostaje tutaj kilka dni, a więc znajdę czas żeby iść na zakupy, kiedy indziej. Chciałem urwać się z Atlanty i ułożyć sobie wszystko w głowie. Mój kontakt z Care urwał się po moim niestosownym zachowaniu w Hiszpanii i kilku wiadomościach, które z nią wymieniłem. Pierwszy raz od długiego czasu zastanawiam się, kogo darze większymi uczuciami i pierwszy raz nie potrafię określić tego, co czuję. Caroline jest dla mnie ważna, naprawdę ważna i nie chciałbym żeby cierpiała, ale wiem ze kocha Jensena i tym bardziej nie mogę wchodzić na trzeciego w czyjś związek. To nie w moim stylu. Mam potrzebę bycia przy niej, chronienia jej i uszczęśliwiania na każdym kroku. Jest dokładnie taką kobietą, jakiej ja szukałem całe swoje życie. Była Nina, teraz jest Nikki, ale żadna z nich nie jest taka jak ona. Wszystko jest tak skomplikowane, a ja zupełnie nie wiem jak z tego wybrnąć.  Spojrzałem na zegarek i miałem jeszcze dwie godzinki, aby skoczyć na ryneczek ze świeżą żywnością. Poszedłem wziąć prysznic i pół godziny później wyszedłem z mieszkania. Droga na zakupy minęła mi dość spokojnie i możliwe, że przez kapelusz i ciemne okulary nie byłem za bardzo rozpoznawalny, a po 15 minutach byłem już wśród przeróżnych stoisk. Swojskie jajka, świeży twaróg, aromatyzujące przyprawy i wszystko, co dusza zapragnie.
-Dziękuje Pani ślicznie, miłego dnia! – Usłyszałem za sobą znajomy głos. Odwróciłem się i nie dowierzałem własnym oczom. Zgrabne, długie nogi. Jędrne pośladki odziane jeansową spódniczką. Gładkie plecy i ramiona ubrane w biały t-shirt. Długie lśniące włosy. Caroline. Po chwili odwróciła się do mnie i zamarła na chwilę.
-Ian? Cóż za spotkanie. – Zaśmiała się nerwowo trzymając w dłoniach bukiet świeżo ściętych kwiatów.
-Cały ja. Wróciłaś już? – Zapytałem podchodząc do niej i dając buziaka w policzek – jej skóra jak zawsze pachniała czekoladą.
-Tak, w nocy. Robisz zakupy dla Nikki? – Zapytała z przekąsem omijając mnie i idąc przed siebie.
-Musisz być taka wredna? – Zaśmiałem się idąc za nią. – Nie, robię zakupy dla siebie.
-Oh, silny i niezależny. – Odparła chodząc między stoiskami.
-Cały ja. Data ślubu została zmieniona.
-Na jaką? – W końcu się odwróciła w moją stronę. Jej oczy posmutniały, jestem tego pewny.
-Koniec lipca.
-Szybko. Dlaczego tak? – Odwróciła się znowu.
-Nikki nie chce tak długo czekać. – Odpowiedziałem wybierając owoce. – Im szybciej tym lepiej.
-No tak, muszę szybciej poszukać sukienki. – Zaśmiała się. – Muszę wracać do domu, daj znać, kiedy będziesz znał dokładniejszy termin. Na razie. – Uśmiechnęła się całując mnie w policzek i znikając w tłumie. Westchnąłem ciężko i ruszyłem w stronę stoiska z nabiałem.

***

Weszłam do domu chwile po 11. Straszne korki na mieście zdecydowanie utrudniały mi powrót do domu.
-W końcu jesteś. Czemu nie odbierasz telefonu? – Z łazienki wyszedł Jensen w samym ręczniku.
-Rozładował mi się w drodze powrotnej. Gdzie idziesz? – Zapytałam wchodząc do kuchni.
-Jared ma jakieś problemy z samochodem i jadę mu pomóc. Jedziesz ze mną? – Zapytał ubierając się.
-Ja zostanę. Zrobię obiad i ogarnę trochę pracę. – Krzyknęłam z kuchni.
-Co na obiad? – Jensen objął mnie od tyłu całują w ramie.
-Zupa krem z brokułów a na drugie kurczak w sosie koperkowym. – Oparłam się o niego.
-A na deser?
-Ja będę Twoim deserem. – Uśmiechnęłam się odwracając do niego i zarzucając ręce na szyję.
-Kuszące, ale może ja wole pudding? – Skrzywił się.
-Dobrze! Widzisz to ciasteczko? – Wskazałam na siebie. – Nie dostaniesz ani okruszka! – Pogroziłam palcem.
-Sam sobie wezmę. – Zaśmiał się i pocałował mnie czule. – Lecę, na razie złotko. – Puścił mi oczko i wyszedł z mieszkania. Po rozpakowaniu zakupów postanowiłam odebrać w końcu pocztę od mojej siostry. Trzy e-maile od niej, w każdym po około 20 zdjęć. Po otworzeniu pierwszego listu nie miałam żadnych wątpliwości, co przedstawiają zdjęcia. Świat mi się zawalił.

___
W końcu zaczyna się coś dziać :> zapraszam do czytania, komentowania i dzielenia się swoją opinia!



9 komentarzy:

  1. Od razu jak przeczytałam, że siostra wysłała jej coś na pocztę, pomyslałam ohohoho będzie dowód zdrady czy coś w ten deseń? Prawda? Chyba prawda :D muszę chwilę poczekać na następny rozdział żeby się dowiedzieć co i jak;)

    Pozdrawiam i weny dużo weny i szybko rozdział następny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. BOZE SWIETNE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :D :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej kochana :-)
    Rozdział jak zawsze jest boski, cudny...
    Mam nadzieję, że siostra Caro przesłała jej prawdę o jej mężu i rozstaną się, a Ian zmądrzeje i zawalczy o Caroline.
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.

    P.S. Serdecznie zapraszam na http://shook-us5-opowiadanie.blog.onet.pl gdzie pojawił się nowy rozdział. Liczę, że wpadniesz i pozostawisz swoją opinie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uduszę!!!! Nie wolno przerywać w takich momentach :P Ale jak przeczytałam że Mania jej coś wysłała i że ma przeczytać dopiero w domu to coś czułam że nie będzie dobrze...Już mi szkoda Caro bo to pewnie coś związanego ze zdradami jej "kochanego" mężulka :/ Z takimi to tylko na szubienicę ooo! Ehh wcześniejszy ślub nieeeeee!!! Ja tam cały czas liczę na to że tego ślubu jednak nie będzie :D Chcę następny!!! Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Nici ze ślubu! Niech ona tej sukienki, a on garnituru lepiej nie kupują, bo żadnemu z nich się nie przyda:P Skoro zauważył smutek w jej oczach to powinien odczytać też to uczucie, co za facet z tego Iana! Ja też na jej miejscu wściekłabym się za brak obrączki. Przecież po to je się wybiera, żeby w nich chodzić:P
    Marlena
    ifyouleave.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej :* Zapraszam na nowy rozdział http://otchlan-uczuc.blog.onet.pl Buziaki :*** <3

    OdpowiedzUsuń
  7. WCALE NIE KOMENTUJE. NIE BŁAGAJ MNIE WIĘCEJ

    OdpowiedzUsuń
  8. No dobra, pod groźbą uśmiercenia nie mam wyboru i musze napisać (jakbym tego nie zrobiła wiedz, że twoje opowiadanie by umarło bez Mani!!!!!!). Rozdział okej, ale KRÓTKI, zgaduje, że Mania jest kochana i podesłała siostrzyczce (najukochanszej rzecz jasna) zdjęcia, które świadczą o zdradzie Jensena! DOBRA DZIEWCZYNKA! Nie żebym ją faworyzowała czy coś. Pisz kolejny dziw ko <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekamy na nn!:*

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to motywacja dla mnie, dziękuje !