wtorek, 30 czerwca 2015

Rozdział 5

12.05

-Wstawaj śpiochu. – Usłyszałam cichy szept wprost do mojego ucha.
-Która godzina? – Zapytałam nie otwierając oczu.
-Kilka minut po siódmej. – Pocałował mnie w policzek. – Leć pod prysznic, a ja czekam ze śniadaniem.
-Dobrze. – Powiedziałam cicho. Otworzyłam oczy dopiero wtedy, gdy usłyszałam jak drzwi od sypialni się zamykają. Podniosłam się i dłuższą chwilę siedziałam w łóżku przypominając sobie zdarzenia z poprzedniego dnia. Cokolwiek to było – było złe. Mam męża, nie powinnam się tak poddawać urokowi zwykłego faceta. Poszłam wprost do łazienki i po wzięciu szybkiego prysznica ubrana w kremowy, delikatny szlafrok zeszłam na dół. Drzwi od tarasu były otwarte, a przyjemny powiew wiatru muskał moją skórę.
-Chodź skarbie. – Krzyknął Jensen z tarasu. Skierowałam swoje kroki w stronę jego głosu. Na małym drewnianym stoliku stało śniadanie, a mój ukochany w krótkich spodenkach siedział na krześle i z okularami przeciwsłonecznymi na nosie czytał gazetę popijając kawę.
-Dzień dobry. – Objęłam go od tyłu w szyi i pocałowałam w policzek.
-Wyspana? – Zapytał podążając za mną wzrokiem. Usiadłam naprzeciwko i nalałam do szklanki soku pomarańczowego.
-Jak najbardziej. – Uśmiechnęłam się. –Jakie masz plany na dziś?
-Idę z Ianem na siłownie. – Opowiedział odkładając gazetę.
-Ianem? – Zakrztusiłam się sokiem, a po opanowaniu duszącego kaszlu dodałam. – Świetnie.
-A ty? – Spojrzał na mnie jedząc kanapkę.
-Ja? Próba jak zwykle, a po próbie muszę zasiąść w końcu to skrzynki e-mail. Możliwe, że mam masę rzeczy w pracy do zrobienia. – Powiedziałam zrezygnowana jedząc ugotowane jajko. – Ogarniesz trochę dom?
-Kochanie wiesz, że…
-Wiem, że nie lubisz sprzątać, bo zawsze Cię poprawiam, ale przydałoby się trochę tu odkurzyć. – Puściłam mu oczko. – Obiecuję, że nie będę się czepiać.
-Czyżby? – Zaśmiał się.
-Słowo harcerza!
-Nie byłaś nigdy harcerką…-dodał z przekąsem.
-Czepiasz się. – Pokazałam mu język. – Kiedy wracasz na plan?
-Pojutrze, ale wrócę na Twój konkurs. – Uśmiechnął się.
-Naprawdę? – Pisnęłam. – Moje kochanie. – Rzuciłam mu się na kolana i pocałowałam namiętnie.
-Nie mogę zostawić mojej królewny samej. – Uśmiechnął się obejmując mnie w pasie. – Ile masz czasu? – Zapytał bawiąc się paskiem od mojego szlafroku.
-Wystarczająco. – Zaśmiałam się i pociągnęłam w stronę domu.

***

-Jak to podrywał Cię? – Zaśmiała się Kate, gdy podczas przerwy siedzieliśmy w pobliskiej restauracji.
-Normalnie. Rozumiesz? Normalnie. Stałam na balkonie i paliłam, on przyszedł i…-zacięłam się.
-I co? Mów Caroline!
-Był tak blisko, czułam jego oddech na swojej twarzy. Rozumiesz? – Spojrzałam na nią. – Jego dłoń dotykała mojego pośladka. – Pochyliłam się w jej stronę. – Prawy pośladek idealnie wpasował się w jego dłoń.
-Żartujesz sobie ze mnie? – Zapytała popijając wodę. – Nie żartujesz? – Patrzyła uważnie.
-Nie. Gdyby nie to, że wszedł Jensen… nie wiem jakby się to skończyło, ale… - ponownie się zacięłam.
-Ale co? Matko Caroline, jąkasz się jakbyś z łóżeczka wypadła za dzieciaka. – Wywróciła teatralnie oczami.
-Miałam ochotę go pocałować. Zerwać z niego koszulkę. Kochać się z nim na tym balkonie Kate, rozumiesz? Ja mam męża, a fantazjowałam o innym facecie. – Powiedziałam speszona dzióbiąc widelcem w talerzu.
-Słucham?! – Prawie krzyknęła. – Myślałam, ze walczyłaś ze sobą, że próbowałaś go odepchnąć.
-Odepchnąć? Proszę Cię. Chciałam żeby był blisko na tyle ile mógł.  – Powiedziałam cicho.
-Caroline… romansu Ci się zachciało?
-Przestań Kate. Mam faceta, męża. – Spojrzałam na nią.
-Owszem, którego więcej nie ma jak jest, a mężem jest tylko i wyłącznie na papierze. Podoba Ci się to, że ktoś jest Tobą zainteresowany. – Powiedziała opierając się wygodnie.
-Co Ty wygadujesz… - oburzyłam się. – Kocham Jensena, przecież wiesz.
-Owszem, ale miłość a pożądanie to coś zupełnie innego. – Powiedziała niczym psycholog. – Kochasz go, ale to już nie te same fajerwerki, co kiedyś. Szukasz jakiegoś wow w swoim życiu, a Jensen? Cóż widocznie Ci tego nie daje. – Dodała z pewnością.
-Oczywiście, że daje. Nasz seks jest bardzo namiętny i w ogóle.
-Tak, bo kochacie się raz od wielkiego dzwonu. – Powiedziała Kate pochylając się w moją stronę. – Jesteś kobietą, masz swoje potrzeby, a seks raz na trzy miesiące jeszcze nikogo nie zaspokoił w stu procentach. – Uśmiechnęła się.
-Zwariowałaś. Wracamy do szkoły. – Powiedziałam kładąc pieniądze na stolik i wyszłam z restauracji.

***

Do domu przyjechałam chwile po osiemnastej. Nie było Jensena, ale dom lśnił czystością. Zaczynam się poważnie zastanawiać czy, aby na pewno nie zatrudnił pomocy do sprzątania. Jestem totalnie zmęczona, ale wiem, że muszę zając się pracą. Wzięłam z salonu mojego laptopa i zarzucając na ramiona szary sweter usiadłam na tarasie. Słońce dopiero chowało się zza Pacyfik, ale ludzi na plaży było naprawdę dużo. Otworzyłam klapę od mojego różowego hp i od razu zalogowałam się na pocztę. Masę wiadomości, ale na szczęście w większości to reklamy, a z pracy totalnie nic. Może zostałam zwolniona i nawet o tym nie wiem? Zaśmiałam się w duchu, zamknęłam laptopa i poszłam do kuchni zaparzyć sobie swoją ulubioną zieloną herbatę z opuncją. W głowie wciąż miałam mętlik i starałam się ułożyć wszystko, co związane z Ianem. Powinnam o tym powiedzieć Jensenowi? Boje się, że skończy się to jakaś krwawą masakrą. Z drugiej strony przecież do niczego nie doszło, a więc jestem bez winy, prawda? Sama nie wiem, co powinnam zrobić i jak się zachować. Wzięłam do ręki kubek kawy i chciałam wrócić na taras, ale ktoś zadzwonił do drzwi. Odstawiłam kubek na szafkę i otworzyłam.
-Cześć. – W drzwiach stał Ian.
-Hej. – Spojrzałam na niego wielkimi oczami. – Co tu robisz? – Założyłam nerwowo kosmyk włosów za ucho.
-Mówiłem, że masz tak nie robić. – Zaśmiał się. – Ja do Jensena.
-Nie ma go. Oh.. Wejdź.-Otworzyłam szerzej drzwi. – Zajęłam się pracą i nawet do niego nie zadzwoniłam. – Powiedziałam lekko zdenerwowana. – Napijesz się czegoś?
-Kawę. Czarną bez cukru. – Uśmiechnął się zamykając za sobą drzwi. – Piękne mieszkanie. Widać, że jesteś architektem. – Krzyknął z salonu.
-Boże, boże, boże. – Powtarzałam sobie w kółko włączając ekspres. –Bez cukru? – Krzyknęłam wyciągając drżącymi rękami filiżankę.
-Już mówiłem. Czarna bez cukru. – Usłyszałam za swoimi plecami i biała filiżanka wraz ze spodkiem runęła o ziemię.
-O matko.- Powiedziałam kucając i zbierając szkła.
-Przepraszam. Nie chciałem Cię wystraszyć. – Powiedział speszony i ukucnął obok mnie. – Pokaleczysz się. – Dodał zabierając ode mnie szkła.
-Za późno. – Dodałam widząc czerwone krople na kremowych kafelkach. Ian spojrzał na moją dłoń, ujął ją w swoje dłonie i od razu wsunął pod bieżącą wodę.
-Poradzę sobie. – Powiedziałam skrępowana zabierając dłoń. – W szafce nad lodówką jest plaster, mógłbyś…
-Oczywiście. – Powiedział od razu. Obmyłam rękę i po osuszeniu ją papierowym ręcznikiem wyciągnęłam dłoń w stronę Iana.
-Wciąż leci Ci krew. – Dodał i ujął palec wskazujący do swoich ust. Wstrzymałam oddech widząc jak delikatnie zlizuje moją krew. Przełknęłam głośniej ślinę, a po chwili mój palec był już oklejony brązowym plastrem.
-Dziękuje. – Szepnęłam i sięgnęłam po kolejną filiżankę.
-Pozwól, że ja to zrobię. – Zaśmiał się pomagając mi.
-Czego potrzebujesz od Jensena? – Spojrzałam na niego patrząc jak nalewa kawę.
-Tobie też? – Spojrzał wskazując na dzbanek, ale zaprzeczyłam. – Miał mi dać namiary na dobrego mechanika i ogólnie miałem wpaść na kawę, ale jak widzę wypije ją z jego piękną żoną. – Uśmiechnął się kokieteryjnie.
-Chodź na taras. – Powiedziałam i po drodze zabrałam swój kubek. – Próbowałam zadzwonić do niego, ale ma wyłączony telefon. – Dodałam siadając i obracając telefon w dłoni.
-Jeżeli CI to nie przeszkadza, poczekam na niego. – Uśmiechnął się siadając naprzeciwko mnie.
-Oczywiście, że nie przeszkadza. – Skłamałam. Oczywiście, że przeszkadza. Moje hormony już buzują na wspomnienia wczorajszego wieczoru, a nozdrza znowu wypełniają się tym samym zapachem. – Słyszałam, że planujesz ślub. – Zmieniłam temat.
-Tak. – Jego ton głosu nagle zmienił barwę. – Wrzesień no może październik. – Dodał patrząc przed siebie. Obserwowałam jego twarz przez okulary przeciwsłoneczne. Nie były mi potrzebne, ale chociaż spokojnie mogłam patrzeć na to, co się dzieję.
-Cudownie. – Uśmiechnęłam się patrząc w tym samym kierunku, co on. – Małżeństwo to świetna sprawa.
-Zwłaszcza, kiedy radość daje Ci inny facet, prawda? – Powiedział Ian.
-Nie rozumiem…-zaśmiałam się nerwowo, ale w tym samym czasie do mieszkania wszedł Jensen.
-Cześć wam. – krzyknął od progu. – Hej kochanie. – Dodał całując mnie w głowę.
-Cześć. – Ian wstał i podał rękę przyjacielowi.
-Długo czekałeś? Wybacz. Utknąłem w korku. – Powiedział sforsowany. –Zostaniesz na kolacji?
-Jeżeli to nie problem. – Ian spojrzał na mnie.

-Oczywiście. Idę coś przygotować wam, a potem uciekam do łóżka. Padam na twarz. – Pocałowałam Jensena i wróciłam do domu. 

__
Jak się podoba? :) Buziaki.

9 komentarzy:

  1. Hej Kochana!
    Po pierwsze bardzo się cieszę, że jest nowy rozdział, tak bardzo nie mogłam się doczekać, nie szkodzi, że późno, a po drugie notka jest super! Tak pięknie opisałaś tą chemię między nimi, że cały czas się uśmiechałam, aż byłam zła jak przerwał im Jensen. Po jaką cholerę wlazł? Nie mógł dłużej postać w tym korku?
    Teraz to już nie dam Ci żyć dopóki nie dodasz następnego i tak dalej i tak dalej.
    Kurcze dziewczyno chyba nigdy nie będę miała dość Twojego pisania! ;-)
    UWIELBIAM!!!!!!
    Z niecierpliwością czekam na nn.
    Pozdrawiam gorąco! Buziaczki :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Brak słów po prostu rozdzial jest BOSSKI!!!! ;*
    To napięcie i uczucie między nimi nawet ja czuje ^^
    Dawaj szybko nn;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow wow wow dość długo mnie tu nie było wchodze patrze i 2 rozdziały i to jakie!! Nie wiem jak to rozwiniesz czy to bedzie jakiś przelotny romans czy cos poważniejszego ale i tak będę czytała ;*
    Co u cb jakies wakacje czy coś? odzywaj sie czesciej;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo polubiłam Kate ;3 Ma dziewczyna rację, Ian ją podrywał ^.^ No i może rzeczywiście Jensen wcale nie wystarcza Caroline. Jak dobrze, że Jensen utknął w korku, dziękujmy Bogu! Już od pierwszego spotkania widać jak Ian działa na naszą małą dziewczynkę ;D I ta kawa, to co mówił <3 Oczywiście, że Ian daje jej radość, albo przynajmniej będzie dawał xD
    Czekam na tą kolację, błagam, dodawaj nn szybciej <3 Buziaki, weny ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Oouu Jeans wyjeżdża do pracy to Ian ma wieksze pole do popisu ;** Kocham to opowiadanie i nie mogę sie doczekać następnego zapewne pieknego rozdziału;* a co z Nikki jakoś tak jej nie pokazujesz
    ~Adela

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow dziewczyno wróciłam z emigracji a tu taka niespodzianka!! Miałam do nadrobienia..czytałam prolog i chyba 1 rozdział o ile się nie mylę w niemczech a później niestety nie miałam czasu no ale do rzeczy opowiadanie jest po prostu BOMBA EXTRA i w ogóle cud miód i malina! Takie inne niż te wszystkie oklepane poza tym uwielbiam to że piszesz tak prawdziwie no i te twoje dialogi! Prawdziwa sztuka! Składam pokłony :* Czekam z niecierpliwością na następny rozdział i proszę o informowanie mnie na blogu o nowych notkach teraz obiecuję że będę już na bieżąco. Buziaki :** <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ian chyba tak łatwo nie odpuści. Zapomniał, że ma narzeczoną czy jak :P
    Naprawdę dobrze piszesz, a ja po prostu pochłaniam Twoje notki ;)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to motywacja dla mnie, dziękuje !