11.05
Tej nocy nie spałam zbyt wiele. Nie wiem czy to ze
względu na smutek, który ogarniał mnie, gdy tylko myślałam o tym, iż tęsknie za
mężem czy ze względu na ogrom atrakcji poprzedniego wieczoru. Wczesnym rankiem
w domu zapachniało kawą, w radiu nadawano wiadomości i byłam pewna, że słyszę
jak ktoś nieudolnie krząta się po kuchni. Od razu wstałam z łóżka i zarzucając
na siebie czarny szlafrok zbiegłam po 4 schodkach z półpiętra wprost do naszej
jasnej kuchni.
-Cześć kochanie. – W moją stronę uśmiechnął się
promiennie nie kto inny jak mój mąż. Rzuciłam okiem na szklany stół po lewej,
na którym stał bukiet różowych róż i śniadanie.
-Przestraszyłeś mnie. – Rzuciłam cicho. – Co tu robisz?
-Jak, co tu robie? – Zaśmiał się podchodząc do mnie i
obejmując w pasie. – Przyjechałem do mojej ślicznej żony. – Próbował mnie
pocałować, ale szybko odsunęłam głowę i wyswobodziłam się z jego uścisku. – Co
jest? – Spojrzał od razu.
-Nie mam czasu na Twoje czułości. Za godzinę muszę jechać
do Los Angeles. – Powiedziałam i nie patrząc na niego nalałam kawy do kubka.
-Jesteś na mnie zła? – Zapytał i przejechał dłonią wzdłuż
mojego kręgosłupa.
-A jak myślisz? – Odwróciłam się w jego stronę i upiłam
łyk kawy.
-Za co? – Zapytał zupełnie nie rozumiejąc.
-Pytasz poważnie? – Zaśmiałam się ironicznie. – Lista
jest zbyt długa. Mogę się nie zmieścić w tej godzinie.
-Wiem, że nie dzwoniłem, ale…
-Co tym razem? Jakie masz wytłumaczenie? – Zapytałam
siadając przy stole. – Słucham. Jakie jest wytłumaczenie?
-Praca. Przecież wiesz, że nie jestem tam dla
przyjemności. – Usiadł naprzeciwko mnie.
-Nie? Może bycie tam jest dla Ciebie większą
przyjemnością niż spędzanie ze swoją żoną czasu w wspólnym domu i świętowanie z
nią urodzin? - Fuknęłam jedząc bułkę z
dżemem morelowym.
-Urodziny.. Owszem pamiętałem, ale nie miałem nawet kiedy
zadzwonić. – Powiedział z udawaną skruchą. – Mam cos dla Ciebie.
-Daruj sobie. – Powiedziałam od razu widząc jak się
podnosi. – Nic od Ciebie nie chce. Słyszysz samego siebie? Nie miałem nawet
kiedy zadzwonić? Naprawdę? Nie miałeś czasu napisać krótkiego smsa do swojej
kobiety? Przez całe 24 jebane godziny? – Śmiałam się ironicznie. – Naprawdę? – Powtórzyłam
cicho.
-Kochanie..- Zaczął łapiąc moją dłoń.
-Nie. Nie Jensen. Nie chce znowu słuchać Twojej gadki o
tym, że to Twoja praca i muszę to uszanować. Nie chce rozumiesz? – Popłakałam
się. – Nie chce. – Zabrałam dłoń.
-Proszę nie płacz. – Szepnął podchodząc od razu do mnie.
– Nie płacz. – Szepnął tuląc mnie.
-Daj mi spokój. Bierz swoją walizkę i wyjedź. Najlepiej
jeszcze dziś. – Wytarłam łzy i biorąc kubek wyszłam z kuchni obdarzając go
chłodnym spojrzeniem. Kroki od razu skierowałam do łazienki. Odstawiłam kubek
na ciemną szafkę i spojrzałam na siebie w lustrze. Miałam dość dzisiejszego
dnia, a przecież on dopiero co się zaczął. Wyjęłam z kieszeni szlafroku telefon
i wystukałam smsa do przyjaciółki „Mogę się spóźnić. Jensen wrócił. Zacznij
proszę próbę gdybym nie przybyła na czas.”. Odłożyłam telefon obok kubka i
rozbierając się weszłam pod prysznic. Ciepły strumień, który otulił moje ciało
sprawił, że od razu się rozluźniło. Spojrzałam na swoją dłoń, a dokładnie na
serdeczny palec, na którym spoczywał pierścionek zaręczynowy i obrączka. Co się
między nami dzieje? Gdzie jest ta sielanka? Rozmyślenia przerwały mi ciepłe
dłonie, które spoczęły na moich biodrach. Wstrzymałam delikatnie oddech, ale od
razu poczułam dobrze znane mi perfumy.
-Nie kłóćmy się. – Szepnął, a po chwili odwrócił mnie do
siebie. –Proszę. –Dodał patrząc na mnie z góry.
-Wyjdź. – Odwróciłam się ponownie w stronę ściany. –
Wyjdź. – Powtórzyłam czując jak jego palce zaciskały się na mojej skórze.
-Nigdzie kurwa nie idę. – Odwrócił mnie z powrotem i oparł
o zimną ścianę. Wygięłam się automatycznie pod dotykiem zimna. Skupiłam się na
jego twarzy. Oczy płonęły z złości, a usta zaciśnięte były w wąską linię. Złapał
moją szczupłą twarz w swoje silne dłonie i pocałował tak namiętnie jakby robił
to pierwszy raz. Cała złość odeszła, złapałam kurczowo jego kark i
odwzajemniałam z pasją pocałunek. Jego dłonie zjechały po ramionach w dół i
łapiąc mnie w pasie podrzucił do góry tak, że objęłam go nogami w biodrach.
Jego bliskość była tym, co potrzebowałam w ciągu kilku ostatnich dni.
Potrzebowałam jego uwagi i bliskości. Oderwał się od moich ust i obsypując mój
policzek pocałunkami zjechał na szyję delikatnie ją kąsając. Wtopiłam dłoń w
jego mocne włosy i rozkoszowałam się tą chwilą. Odchyliłam głowę w tył, gdy
jego usta zacisnęły się na moim twardym sutku. Uwielbiam sposób, w jaki otaczał
go językiem. Jęknęłam cicho, a po chwili głośniej, gdy z idealną delikatnością
wsunął się we mnie. Spojrzał mi w oczy i przyspieszył pchnięcia. Jedną ręką
podtrzymywał mnie za pośladki, a druga opierała się o ścianę tuż obok mojej
głowy. Widziałam w jego oczach wszystko. Były idealne tak jak i on, a ja w tym
momencie byłam najszczęśliwszą kobietą pod słońcem.
~~~
Jensen postanowił, że zawiezie mnie do szkoły i zostanie
na próbie. Podczas drogi opowiadałam mu o wszystkim, co działo się w pracy jak
i w szkole podczas jego nieobecności, a on opowiadał o wszystkich śmiesznych
wpadkach na planie. Po naszej porannej kłótni nie było już śladu, a złość
rozładował cudowny, poranny seks.
-Cześć. Przepraszam za spóźnienie. – Weszłam na sale.
-Cześć dziewczyny. – Uśmiechnął się Jensen i przywitał
się z każdą z osobna. Kate patrzyła na mnie uważnie, a ja puściłam jej oczko na
znak, że wszystko jest w porządku.
-Dajcie mi chwilę. Lecę odebrać listę piosenek. – Uśmiechnęłam
się i rzucając torbę na ziemie opuściłam salę. Po chwili wróciłam z czarną
kopertą.
-Wybrałam numer 8. Jak nasza sala do ćwiczeń. – Uśmiechnęłam
się otwierając ją. Kontem oka widziałam jak Pamela zawiesza wzrok na moim mężu.
-A, więc drogie Panie… - zaczęłam skupiając się na
kartce. – Układ współczesny – Blurred Lines.
-Zajebiście! – Pisnęła Katherine.
-Układ i muzyka dowolny – wasz wybór.
-No tak. Mamy tylko układ współczesny do naszej piosenki,
ale… -uśmiechnęłam się podstępnie Igrisa. – Mam pomysł!
-Super. – Uśmiechnęłam się promiennie. – Układy solowe –
Megan Miley Cyrus – 23, Pamela Flo rida – Low, Igrisa Cassie – Me and you,
Caroline Ciara – Like a boy i Katherine Taylor Swift – Shake it off. – Powiedziałam
i podniosłam wzrok na moją przerażoną grupę. – Układy mają trwać jedną minutę,
solowe występy do dwóch minut maksymalnie. – Dodałam wkładając kartkę z powrotem
do koperty.
-Okej. Igri, jaki miałaś pomysł? – Zapytała Megan.
-Taniec dowolny do dowolnej muzyki. Pokażmy nasze
krągłości…-potrzęsła pośladkami, na co wszyscy zareagowali śmiechem. – Pokażmy
im jak poziom piąty rusza bioderkami…- powiedziała ruszając się niczym Shakira.
-To znaczy? – Zapytała Kate siadając na materacu obok
Jensena.
-Zatańczmy do piosenki Beyonce 7/11. – Uśmiechnęła się
kładąc dłonie na biodrach. Wszystkie spojrzały po sobie i znów na wysoką
blondynkę.
-Zaczynamy? – Uśmiechnęłam się.
~~~
Po próbie od razu wracamy do Malibu gdyż Jensen został
zaproszony przez Iana na „domówkę”. Mam zaledwie dwie godziny, aby doprowadzić
się do porządku i znów wracamy do Los Angeles na prestiżowe spotkanie u jednego
z lepszych znajomych mojego męża.
___
brak czasu na wszystko, przepraszam, że tak późno.
Uuu "domówka" u Iana zapewne bedzie się działo haha A tak poza tym to rozdział bardzo fajny!:* mam nadzieję, że bedziesz dodawala czesciej rozdzialy.. czesciej rozdzialy i nawet mi tu nie próbuj zawueszac bloga czy cos!:* Weny ktorej i tak ci nie brakuje<3
OdpowiedzUsuńMąż Caroline zdecydowanie na nią nie zasługuje ;) ciekawe jak opiszesz relacje Iana z nią ;) nie moge sie doczekać dawaj szybko;*
OdpowiedzUsuńCzemu ostatnio sie nie reklamujesz na innych blogach inni nie wiedzą i dlatego moze mniej wchodza. A tak poza tym nie moge sie doczekac co sie bedzie dzialo w dalszych rozdzialach?;*
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak szybko wybaczyła Jensenowi xD Niech Oni się już rozstaną a Caroline zakocha się w Ianie i Ian w Caroline i będzie pięknie <3
OdpowiedzUsuńTa historia jest mega, serio ;o O wiele lepiej piszesz, bardzo się rozwinęłaś jak porównać ten rozdział z pierwszym z i-will... :) Czekam na nn, dodaj szybciutko <3
Hej Kochana!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, przepraszam, przepraszam :-(
Mam nadzieję, że mi wybaczysz, że tak późno komentuję, ale na swoje usprawiedliwienie mam to, że mam ostatnio zwariowany czas w pracy i w ogóle, właśnie się szykuję do wyjazdu służbowego do Włoch.
Jeśli chodzi o rozdział, to bardzo fajny i bardzo dobrze, że jeszcze się pogodziła z mężem, bo nie możesz też za szybko rozwiązać sytuacji między Caroline a Damonem. W całej zabawie najlepsze jest zawsze to jak się zdobywają. Także nie daj sobie przegadać. Jeśli chodzi o mnie to opowiadanie bardzo mi się podoba i tempo rozwoju akcji też. No ewentualnie mogłoby być dłuższe, uwielbiam czytać. ;-)
Z mojej strony żadnych uwag. Opko jest mega!!!!!
Pozdrawiam gorąco! Buziaczki :-*
Ps. Zapraszam do siebie na nowe rozdziały Across the way na
becauseofyoudelena.blogspot.com
Dodaj cos dzisiaj! :*
OdpowiedzUsuńBaaaardzo Cię przepraszam, że komentuję dopiero przy tym rozdziale! Przeczytałam wcześniej, ale w szpitalu, gdzie spędziłam ostatnie dni, Internet pozostawiał wiele do życzenia i to było ponad moje nerwy. Co do Twojego opowiadania - szykuje się kolejne dzieło jak i-will..... :) fajna ta Caroline, szkoda tylko, że ma męża xd może i dobrze, że mu wybaczyla, bo przynajmniej nic nie dzieje sie zbyt szybko. Swoją drogą to nie mam pojęcia jak rozwiniesz jej relację z Ianem, tym bardziej, że oni się znają O.o no nic, czekam na więcej ^^ buziaki, weny! E.
OdpowiedzUsuńKiedy nn?:*
OdpowiedzUsuńCo sie tak ostatnio zaniedbalas?;(
OdpowiedzUsuńCzemu juz nie dajesz rozdziałów?? ;oo czrkam kochana !!:**
OdpowiedzUsuńZaczynam sie bać :( cos sie stało?;( czemu nic nie dodajesz?;*
OdpowiedzUsuńA jednak przyjechał ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe jak przebiegnie domówka.
Mam możliwość, więc biegnę do kolejnej notki :)