niedziela, 23 sierpnia 2015

Rozdział 9

Siedziałem obok Jensena na widowni. Każdy poziom prezentował się znajomicie, jednak ja z niecierpliwością czekałem na występ Caroline. Kiedy z głośników poleciały pierwsze dźwięki Blurred Lines wiedziałem, że ujrzę zaraz brunetkę w swoim żywiole.
-Ta z tyłu…z dużym biustem. Niezła jest. – Powiedział Jensen prostując nogi.
-Skup się na Caroline…-zaśmiałem się patrząc przed siebie.
-Caroline już mam. – Rzucił żartem.
-Wiem, że ciężko Ci z lojalnością, ale chociaż teraz skupiłbyś się na swojej żonie.
-Gdyby nie Nikki pomyślałbym, że właśnie na moją żonę masz chrapkę…-odgryzł się klepiąc mnie w ramie.
-Ja nie, ale znajdzie się ktoś, kto w końcu będzie miał na nią ochotę i co wtedy? – Spojrzałem na niego unosząc brew.
-Care jest mi wierna. – Odpowiedział dumnie wypinając pierś.
-Czego nie można powiedzieć o Tobie. Doskonale pamiętam nasz ostatni weekend w Atlancie. Jak miała na imię ta wysoka blondynka, z którą mijałem się rano?
-Amanda. To nasza tajemnica, pamiętaj. – Spojrzał na mnie ostrzegawczo, a ja tylko pokręciłem głową. Cóż – Jensen zdradzający Caroline tuż za jej plecami to fakt powszechnie znany. On czuje się bezpiecznie, bo wie, że Care nie wchodzi na portale plotkarskie i nie czyta gazet, a jego świat w Atlancie jest szczelnie zamknięty przed światem w Los Angeles. Ironia losu. Po 10 minutach na scenę ponownie wyszły dziewczyny, a ja widząc Caroline oniemiałem. Krótkie jeansowe spodenki, skąpy czarny stanik, zakolanówki i wysokie buty. Seksowne ruchy do utworu Beyonce sprawiły, że właśnie w tej chwili miałem ochotę zaciągnąć ją do łóżka. Nie widziałem w ogóle tych pięciu dziewczyn tuż za nią, tylko ona. Idealna w każdym milimetrze. Na Sali rozpętał się chaos, dziewczyny patrzyły zazdrosne, a mężczyźni gwizdali klaskając na zmianę. Jury szeptało coś między sobą, ale pomimo tego, iż układ ociekał seksem nikt im nie przerywał.
-Wow. – Rzucił krótko Jensen, gdy dziewczyny schodziły ze sceny, na co ja tylko się zaśmiałem. Chwilowa przerwa i ponownie na sali rozbrzmiewały kolejne nuty. Solowe występy. Długo musiałem czekać na to, co tak naprawdę chciałem zobaczyć, ale oto jest Caro uśmiechnięta i pewna siebie jak zawsze. Podniosła na chwilę głowę i zatopiła swoje oczy w moich uśmiechając się nieśmiało. Odwzajemniłem uśmiech. Jest cudowna – bez dwóch zdań.

***

-Dostałam się! Dostałam! – Krzyczałam biegnąc z Sali wprost w ramiona Jensena. – Jadę do Hiszpanii, jadę tam! – Piszczałam wisząc mu na szyi.
-Gratulację kochanie, wiedziałem, że dasz radę. – Pocałował mnie namiętnie.
-Gratulację. – Usłyszałam za sobą głos Iana.
-Jadę tam! – Zaśmiałam się rzucając mu się na szyję. Pachniał idealnie jak zawsze.
-Jesteś świetna. – Szepnął mi do ucha lekko je muskając. Odsunęłam się od niego i uśmiechnęłam delikatnie.
-Aaa! – Z sali wybiegła Kate. – Udało się! – Rzuciła się na mnie. – Jadę! –Śmiała się, a my wraz z nią. Radości nie było końca, a szampański nastrój uwolnił się każdemu.
-Kiedy jedziecie? – Zapytał Ian, kiedy wychodziliśmy z budynku.
-Jutro po południu mamy spotkać się na lotnisku. – Powiedziała Kate idąc przodem.
-To, co…dziś wieczorem impreza na plaży? – Zapytał Jensen obejmując mnie ramieniem jednak propozycja była skierowana bardziej ku Ianowi.
-Świetny pomysł. – Odparł uśmiechając się w moją stronę.

-Puk, puk. Gotowa? – Zapytał Jensen wchodząc do sypialni w czarnych spodniach i białym T-shircie.
-Chyba tak. – Uśmiechnęłam się upinając włosy w niedbałego koka. Ubrana w zwiewną spódnicę i biały gorset wyszłam z naszego domu wprost na plażę pełnej znajomych twarzy. Kate, dziewczyny z grupy, znajomy Jensena i Iana, ale to właśnie jego brakowało. Czyżby nie chciał świętować ze mną tego cudownego dnia?
-Gratulacje! – Podszedł do mnie Jared z drinkiem w ręku. – Teraz będę musiał zająć się Twoim mężem…-puścił mi oczko i roześmiał się wesoło. Uwielbiałam go.
-No wiesz…-stanęłam obok niego łapiąc pod rękę. – Zawsze możesz zając się mną…-zachichotałam.
-Łapy precz od mojej żony zbereźniku! – Rzucił Jensen przyciągając mnie do siebie. –Masz swoją.
-No wiesz, cudze lepiej smakuje. – Zaśmiałam się.
-Hola! Hola! Dziewczęta…-usłyszałam za swoimi plecami. –Panowie także! Chętni na rejs? – Odwróciłam się i zobaczyłam przy brzegu Iana na tle śnieżnobiałego jachtu.
-Wow. – Szepnęłam.
-Mam nadzieję, że masz bikini. – Zaśmiała się Kate stając obok mnie. – Robi wrażenie?
-Ian? – Zapytałam cicho poprawiając spódniczkę.
-Jacht, ale…każdy zawiesza oko, na czym innym. – Zaśmiała się i ruszyła w stronę oceanu.
-Zapraszam. – Uśmiechnął się Ian podając mi rękę.
-Dziękuję. –Uśmiechnęłam się, a gdy znalazłam się na miejscu od razu zauważyłam znajomą burzę włosów. –Nikki…
-Witaj Caroline! Gratulacje wygranej, świetnie, że spełnią się Twoje marzenia. – Powiedziała jak zawsze pełna energii przytulając mnie jak dobrą przyjaciółkę. – Kiedy wylatujecie?
-Jutro po południu i dziękuję za gratulacje. – Uśmiechnęłam się delikatnie.
-Witaj Nikki. – Poczułam dłonie Jensena na swoich ramionach. – Świetny jacht.
-Oh dziękuje. Ian kupił go zaraz po tym jak się poznaliśmy. Uwielbia romantyczne wieczory pod gołym niebem, a na środku oceanu jest znacznie lepszy widok. Zresztą przekonacie się dziś wieczorem. Co u Ciebie? Jak na planie? – Zapytała podając mi lampkę szampana.
-Świetnie dziękuje. – Uśmiechnął się w jej stronę.
-Idę do dziewczyn. – Szepnęłam do męża. – Wybacz. – Wyminęłam ją i poszłam wąskimi schodkami na górny pokład. Niebo powoli ciemniało i ozdabiało się licznymi, małymi gwiazdami. Rozejrzałam się dookoła. Pusto, a po dziewczynach nie było śladu. Wyostrzyłam wzrok i ujrzałam tak znajome mi plecy tuż przy metalowych barierkach.
-Skaczesz czy wciąż się zastanawiasz? – Zaśmiałam się stając obok Iana.
-Nie mogę się zdecydować. – Odpowiedział patrząc przed siebie. – Gdzie Twój mąż? – Zapytał z przekąsem.
-Twoja narzeczona mi go porwała. – Odparłam patrząc na niego. – Coś się stało?
-Wszystko okej. Dziwnie czuję się z myślą, że jutro wyjeżdżasz. – Szepnął odwracając się w moją stronę.
-Mam wrażenie, że coś przede mną ukrywasz. – Stanęłam bliżej niego kładąc dłoń na jego klatce piersiowej. -Powiedz mi.
-Nie mogę, przepraszam. – Odsunął się. – Nie drąż, a będziesz szczęśliwsza.
-Słucham? – Spojrzałam na niego zszokowana.
-Zaufaj mi. – Dodał szybko i równie szybkim krokiem odszedł. Patrzyłam jak się oddalał aż w końcu zniknął z pola widzenia. Nadal nie rozumiejąc tego, co chciał mi przekazać ruszyłam za nim, ale na marne. Zginął w tłumie tańczących, pijących i śmiejących się ludzi na dolnym pokładzie.  Rozejrzałam się raz jeszcze, ale w tym samym czasie podeszła do mnie Kate z dwoma drinkami i dając się porwać w jej szampański nastrój zupełnie zapomniałam o incydencie z Ianem. Mój mąż cały czas był w moim pobliżu i dopieszczając na milion malutkich sposobów. Chyba dawno nie był aż tak mną zainteresowany, ale z drugiej strony, – dlaczego ja się dziwię? W końcu jutro wyjeżdżam i trochę mnie nie będzie. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem i będę miała, do czego tu wrócić.

__

Jak widzicie - jednak Ian coś ukrywa przed Care. Jak myślicie, jak wpłynie to na ich relację? Swoją drogą Care jest troszke głupiutka wierząc tak bezgranicznie swojemu mężowi.

+zakładka outfits zaprasza


czwartek, 13 sierpnia 2015

Rozdział 8

Caroline zaraz po naszym zwariowanym seksie wróciła taksówką do domu. Nie chciałem widzieć jej konfrontacji z Nikki. Usiadłem w salonie z kubkiem kawy i patrząc w okno zastanawiałem się, co ja takiego zrobiłem. Nie żałowałem tego. W ogóle. Pomimo tego, iż zdradziłem swojego przyjaciela i swoją narzeczoną nie czuję większych wyrzutów sumienia. Obracałem w dłoni swoją komórkę. Na co właściwie czekałem? Sam nie wiem, ale chciałbym spędzić z Care noc albo nawet i dwie. Seks z nią jest zupełnie czymś innym, czymś nowym, niespotykanym.

„Jestem w domu, dziękuję za obiad ;-)”

Uśmiecham się mimo woli. Klikam „odpowiedz” i z wielkim uśmiechem odpisuje na jej wiadomość:

„Wpadaj częściej na takie obiady. Za takie podziękowania zacznę gotować.”

-Cześć kochanie! – Do domu weszła Nikki i od razu rzuciła się w moje ramiona składając na moich ustach czuły pocałunek. Odwzajemniłem delikatnie gładząc ją po policzku.
-Cześć kotku. – Uśmiechnąłem się w końcu.
-Taka gapa ze mnie, na śmierć zapomniałam o tych dokumentach, a przecież lista gości na nasze wesele jest najważniejsza. – Powiedziała podekscytowana przeglądając dokumenty leżące na komodzie.
-Tak, skarbie masz racje.
-Coś się zmieniło z tą listą? Chcesz kogoś dopisać? – Zapytała siadając obok na kanapie.
-Caroline i Jensen Ackles. – Rzuciłem krótko.
-Nie ma problemu. – Uśmiechnęła się i w tym samym czasie dostałem kolejnego smsa.

„Zawsze możesz wpaść dziś na kolację… ;-)”

-Kto to? – Zapytała Nikki nie odrywając wzroku od kartek.
-Paul, ma jakieś problemy z samochodem. – Skłamałem. Uśmiechałem się do siebie na myśl o kolejnym spotkaniu z Caroline, ale nie za bardzo wiedziałem jak pożegnać moją narzeczoną.
-Dzwoniłam już do kwiaciarni i cukierni. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. – Odpowiedziała w ogóle nie zwracając uwagi na to, co przed chwilą jej powiedziałem. – Uciekam już. Widzimy się jutro?
-Jutro jest konkurs Caroline. Obiecałem Jensenowi, że pojadę z nimi. – Spojrzałem na nią wstając.
-Jakiś konkurs jest dla Ciebie ważniejszy niż nasz ślub? – Spojrzała na mnie spode łba.
-Kochanie…-podszedłem do niej. – Wszystko jest załatwione, wiesz, że nie znam się na kwiatach..-Pocałowałem ją w skroń.
-Masz racje. Baw się dobrze i życz Caroline ode mnie powodzenia. Uciekam. Dobranoc. – Pocałowała mnie namiętnie i w podskokach wyszła z domu. Zamknąłem za nią drzwi i szybkim krokiem podszedłem do szafy. Założyłem czarne jeansy i czarna koszulkę. Kilka kropel perfum i jestem gotowy na kolacje u Care.


Kręciłam się po domu bez większego celu. Zwariowałam zdradzając Jensena, ale to było silniejsze. Nigdy nie czułam tak silnej potrzeby bliskości, z kimkolwiek. Zastanawiałam się czy powinnam zadzwonić do Kate, jest dopiero 20, ale nie chciałabym jej obudzić, a może po prostu nie chciałabym teraz dostawać od niej kilku słów gorzkiej prawdy? Zasunęłam rolety w salonie i zapalając małą lampkę obok sofy położyłam się w spodenkach i koszulce pod koc. Wzięłam do ręki książkę i postanowiłam, chociaż chwilę odgonić od siebie przygnębiające myśli. Niecałe półgodziny później usłyszałam jak zamek w drzwiach się przekręca.
-Jensen? – Zapytałam zamykając książkę.
-Blisko… - usłyszałam zachrypnięty głos. – Zostawianie kluczy pod doniczką to nie zbyt mądry pomysł, nie sądzisz? – W salonie stanął Ian podrzucając klucze.
-Bystrzak z Ciebie. – Zaśmiałam się odkładając książkę na stolik. – Co Ty tu robisz?
-Zapraszałaś mnie na kolację, więc jestem. – Puścił mi oczko rzucając klucze na komodę.
-Kolacja zjedzona. – Zachichotałam. – Chcesz coś do picia?
-Nie, dziękuje. – Uśmiechnął się delikatnie idąc w moją stronę.
-Na pewno? – Przekręciłam głowę patrząc na niego. Krew buzowała w moich żyłach. Pragnienie wzięło górę nad zdrowym rozsądkiem.
-W stu procentach. – Szepnął pochylając się nade mną. Jego perfumy uderzyły we mnie niczym morska fala. Nie chciałam czekać ani chwili dłużej i jednym ruchem pociągnęłam go na siebie. Jego usta od razu odnalazły moje. Całowaliśmy się zachłannie, łapczywie tak jakby to był pierwszy raz. Poczułam silne, ciepłe dłonie tuż pod moimi piersiami a chwile później leżałam już bez koszulki.
-Jesteś idealna.-Szepnął całując moje obojczyki. Westchnęłam cicho, kiedy jego zarost smyrał moją delikatną skórę. Pocałował mnie znowu, a ja poczułam w brzuchu stado, zwariowanych motylków. Wszystko, co z nim robiłam było takie zakazane, niedozwolone i bardzo podniecające. Ani się obejrzałam nie miał na sobie ubrań, a jedyne, co nam wadziło to moje spodenki i jego bokserki. Z miną niewiniątka dwoma wskazującymi palcami zsunęłam swój skrawek materiału, a on sprawnym ruchem mi w tym pomógł. Jego usta znowu obsypywały moje ciało, a delikatne światło oświetlało jego twarz. Przekręciłam się tak, że teraz to ja byłam na górze. Mogłam podziwiać jego błękitne oczy wpatrujące się w moje, delikatny zarost, idealnie wyrysowane usta. Wszystko wydawało mi się takie doskonałe. Usiadłam na nim wygodnie i upięłam swoje włosy w wysokiego kitka. Poczułam jego kciuki na swoich sutkach. Zadrżałam.
-Zimno Ci? – Wyszeptał pocierając moje uda.
-Z Tobą? To w ogóle możliwe? – Wyszeptałam przegryzając jego wargę.
-Ze mną? Chyba nie widziałaś siebie…-uśmiechnął się kokieteryjnie gładząc moje pośladki.
-Co jest ze mną nie tak? – Wyciągnęłam się przejeżdżając swoją kobiecością po jego kroczu. – Jestem niewinna.
-Niewinna? – Klepnął mnie. – Znasz to pojęcie?
-Ty na pewno nie możesz mnie tego nauczyć. – Jęknęłam całując go w ucho i zjeżdżając coraz niżej. Poczułam jak zsuwa bokserki i końcówką członka jeździ po mojej łechtaczce. –Zrób to. – Szepnęłam.
-Co? Co mam zrobić słonko? – Gładził moje plecy kontynuując swoją grę.
-Wejdź we mnie…-wtuliłam się w jego szyję.
-Tutaj?- Zapytał cicho powoli się we mnie wsuwając.
-Tak..Tutaj...
-Jesteś pewna? – Wysunął się znowu śmiejąc się cicho.
-Zrób to. Teraz. – Powiedziałam stanowczo patrząc mu w oczy. –Proszę. –Pocałowałam go i w końcu poczułam jak wypełnił mnie całą. Nie śpieszyliśmy się. Każdy nasz ruch, każda nasza pieszczota była powolna i delikatna, zupełnie tak jakby przed nami była cała wieczność. Iana oczy wciąż się we mnie wpatrywały, a dłonie ani na chwilę nie puściły moich bioder. Nasze ciała zaczęły ze sobą współpracować szybciej. Jęki przybierały na sile, a ja byłam bliska eksplozji. Oparłam się czołem o jego czoło i dysząc w jego usta zaczęłam się rozpadać na milion kawałków. Kiedy opadłam bez siły poczułam jak kończył na moim brzuchu. Uśmiechnęłam się na tą myśli i położyłam się koło niego.
-Teraz Ci zimno? – Zaśmiał się po chwili obejmując mnie ramieniem.
-Nie. – Zaśmiałam się leżąc na jego klatce piersiowej. Milczeliśmy tak dłuższą chwilę wzajemnie wsłuchując się w nasze przyśpieszone oddechy.
-Czemu to robisz? – Zapytał cicho gładząc moje ramie.
-Co robie? – Podniosłam się patrząc na niego.
-Kochasz się ze mną. – Założył kosmyk włosów za moje ucho. – Podobno jesteś szczęśliwa z Jensenem.
-Musimy o tym rozmawiać właśnie teraz? – Zapytałam gładząc jego policzek. Kiedy on przytaknął, westchnęłam cicho. – Może i nam się układa, ale…brakuje mi go. Jestem całymi dniami sama, rozmawiam z nim raz na tydzień. Kiedy byliśmy parą poświęcał mi każdą chwilę, dzwonił, pisał. Czułam się naprawdę wyjątkowo, ale gdy tylko wzięliśmy ślub to wszystko się skończyło razem z sakramentalnym tak. Potem wpadło kilka zdrad i między nami wszystko się wypaliło, tak myślę. Mam swoje potrzeby, jestem kobietą, a Ty…zainteresowałeś się mną, piszesz i dzwonisz częściej niż mój mąż. To naprawdę przykre, ale i cudowne, że jest jeszcze ktoś, kogo interesuje. – Zaśmiałam się patrząc na niego.
-Interesuje? Złotko…mógłbym Cię nie wypuszczać z łóżka. – Pocałował mnie.
-To nie wypuszczaj. – Rzuciłam cicho odwzajemniając.
-Gdyby to było takie łatwe…-westchnął.
-A Ty? Dlaczego się ze mną kochasz?
-Chwila słabości. Nie jestem pewnie, co do ślubu, którym Nikki bombarduje mnie na każdym kroku. Nawet podczas seksu coś jej się przypomina i potrafi przerwać. Brakuje fajerwerków, tego czegoś. – Powiedział cicho patrząc w sufit. – To coś mam tutaj, koło siebie.
-Obydwoje szukamy nowości. – Podsumowałam gładząc jego klatkę piersiową.
-Chyba znaleźliśmy, hm? – Spojrzał na mnie i pocałował mnie delikatnie, czule gładząc moje plecy. Zadzwonił mój telefon.
-Niech to…-westchnęłam. –To Jensen. – Powiedziałam do Iana i podnosząc się na łokciu odebrałam. – Tak kochanie?
-Cześć księżniczko. Czemu Ty nie śpisz? – Zaśmiał się. – Wracam już do domu, będę gdzieś za dwie godzinki. Nie czekaj na mnie.
-Oh szkoda. Chciałam poczekać, Ian już śpi. To nic, wezmę prysznic i idę do łóżka.
-Wyśpij się przed jutrem, kocham Cię. – Powiedział wesoło.
-Ja Ciebie mocniej, dobranoc. Jedź ostrożnie. – Rozłączyłam się. –Będzie za dwie godziny. – Westchnęłam odkładając telefon.
-Więc mówisz, że idziesz pod prysznic i do łóżka? – Zaśmiał się.
-Dokładnie tak, proszę się nie śmiać! – Uszczypnęłam go w bok siadając na nim.
-Chętnie wykąpie się z Panią…
-Jeżeli mnie złapiesz. – Skradłam mu buziaka i uciekłam w stronę łazienki.

***
21.05

Po szybkim porannym śniadaniu ruszyliśmy do Los Angeles. Ukradkowe spojrzenia Iana doprowadzały mnie do szaleństwa, ale zdecydowanie podobała mi się jego gra. Jensen nawet nie zauważył, że jest coś nie tak i jak zwykle radośnie rozmawiał z brunetem. W szkole zjawiłam się półgodziny przed czasem, a więc miałam spokojnie czas na rozgrzewkę. Każda z dziewczyn była zdenerwowana, wystraszona tylko ja pewna siebie robiłam ostatnie, bezbłędne próby.
-Skąd taki dobry humor? – Zaśmiała się Kate.
-Jakoś tak…-puściłam jej oczko rozciągając się.
-Chcesz mi o czymś powiedzieć? – Spojrzała na mnie podejrzanie.
-Seks z innym mężczyzną niż Twój jest boski, wiesz? – Szepnęłam jej na ucho i w podskokach wybiegłam z sali na główną aule. Ian z Jensenem siedzieli na samym środku wprost przede mną. Pomachałam im energicznie i podeszłam do jury podając naszą listę piosenek.
-Ian? – Zapytała Kate, kiedy podeszłam, w końcu do swojej grupy.
-Tak.
-Jak było? – Pomachała chłopakom i znowu zawiesiła wzrok na mnie.
-Genialnie, mówię Ci. – Rozmarzyłam się uśmiechając od ucha do ucha, a ona w odpowiedzi tylko się zaśmiała. Żadnej nagany, ostrych słów, złości. Czysta, przejrzysta radość. Nie mam czasu na zadawanie pytań, grunt, że nie żałuje niczego, co robiłam poprzedniego dnia.

-Witamy serdecznie gości i nasze utalentowane tancerki. Już za chwilę, na tej scenie rozpocznie się konkurs o prestiżową nagrodę – współpracę z Elle Goulding w jej trasie koncertowej po Hiszpanii…-z głośników usłyszeliśmy znajomy głos naszej dyrektorki szkoły. Zaczyna się, czas na stuprocentowe skupienie i maksimum pracy. 

__

Brak czasu i zapału na wszystko. Wrzucam rozdział. Zajrze do was jak znajdę chwilę.